Hmmm...
Niebieska jest w fatalnym stanie. A raczej jej buzia.
Strup na nosie udało się odmoczyć. Nosek jest pokaleczony, ale to raczej od calici virus niż od jakiegoś mechanicznego uszkodzenia. Kanaliki nosa ma strasznie wąskie - nie wiem na ile to opuchlizna, a na ile genetycznie.
Nadżerki zaczynają się już na wargach - do środka pysia Niebieska nie pozwoliła sobie dobrze zajrzeć. Po zębach [na tyle, na ile było widać] ma raczej nie więcej niż ok. 3 - 5 lat. Wygląda na to, że antybiotyk w zastrzykach zaczął już działać, bo Niebieska jest strasznie zaśliniona, ale nie ma już tyle ropy w pysiu.
A w ogóle to wcale nie jest złym kotem.

Stroi fochy, złorzeczy, czasem macha łapą, ale absolutnie nie jest agresywna.
[Jestem bardzo wdzięczna mojej Kudłatej, że nauczyła mnie obchodzenia się z persami

]. Nie wiem, jak można było usypiać tego kota do pobrania krwi. Choć z drugiej strony przy okazji została podgolona `od tyłu`, więc po coś to było.
Największym problemem jest teraz to, że Niebieska sika na podłogę. Na razie nie wiadomo, jak do tego podejść. Póki nie zacznie normalnie jeść nie ma większego sensu robić jej dokładnych badań krwi, bo i tak wyjdą niemiarodajne [nie wiadomo, jak długo kocica nie jadła].
Z pozytywnych wieści - już w trakcie odmaczania strupa na nosie Niebieska zaczęła pić. Dużo wody wypiła przy mnie. A w trakcie naszego powrotu do domu, dostaliśmy sms-a, że kota ruszyła Whiskasa.
Te kudłate to chyba tak maja, że strasznie lubią, jak ktoś poświęca im uwagę. Większość czasu wizyty spędziłam w łazience i było widać, że Niebieskiej to bardzo odpowiada. Zachęcana podchodziła do misek i nawet, jak niewiele z tego wynikało, to uważam, że to już coś.
I wieść najmniej radosna - nasz wyjazd w sobotę stoi pod dużym znakiem zapytania - głównie ze względów finansowych...