WIELKIE problemy z dokoceniem - niby normalne życie:)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 10, 2007 12:49

Cześć, Aleksandra - tak się cieszę, że skorzystałaś z rady i znalazłaś tutaj tyle życzliwych dusz - "graszka z kotów".
Tyle dobrych rad... sama nie miałam pojęcia ile jest różnych sposobów na taki problem. Czytam to forum (różne wątki) i po prostu chłonę wiedzę.
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Wto lip 10, 2007 16:51

To tylko dzięki Tobie Graszko, świnia jestem, że na tamtej stronie Ci nie podziękowałam. Przepraszam za błąd, który poprawiam - Graszko dzięki wielkie, takie tutaj wsparcie mam, że ho, hoooooooo.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 10, 2007 21:52

Izo, dzieki za info o mozliwości kupienia RR na Puszczyka. Jeżeli jednak pozwolisz, wolałabym skorzystać z Twojej pierwszej propozycji. Sama nie chcę eksperymentować, a Ty masz duuuuuże doświadczenia z kropelkami.
Niestety terapia feromonami późniona o jeden dzień. Dostawa przyszła wieczorem i miałam do wyboru - feromony dla Kiki lub fryzjer dla mnie. Egoistka ze mnie wyszła - wybrałam fryzjera!!!!!! Taka wredna dla mojego kota jestem, ale jaka śliczną właścicielkę Kiki teraz ma.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 10, 2007 22:01

Jak spojrzy na Pańcię, od razu będzie jej lepiej...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lip 10, 2007 22:13

Aleksandra59 - nie ma mowy o żadnych podziękowaniach i przeprosinach, liczyłam na to, że się TU spotkamy.
Na tym forum ja też czuję się dużo raźniej, chociaż - odpukać - jakoś narazie nic się umnie ciekawego nie dzieje i nie muszę pisać sos-ów.
Duże buziaczki dla Ciebie i Twojej kociarni, i powodzenia w integracji.
...I jeszcze przyszło mi do głowy... Gdy my z TŻ wyjeżdzaliśmy na kilka dni, to naszym sierściuchom zostawialiśmy swoje domowe ubrania - więc ten pomysł z narzutą wydaje mi się bardzo trafiony, a może masz jeszcze jakieś ubranie z maminej szafy?
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Wto lip 10, 2007 23:09

Chciałam uprzedzić, że naraziłam sie pewnie wielu osobom bo nieroztropnie wypowiedziałam sie na temat tekstu zamieszczonego na Onecie dotyczącego badań o "odkocich" alergiach. Tekst generalnie "ogórkowy" a reakcja - mocno agresywna - w mojej ocenie nieadekwatna do nieprofesjalnego podejścia do tematu. Oj naraziłam się!!!

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 10, 2007 23:35

Będę znowu rano miała problemy ze wstawaniem do pracy, ale bardzo polubiłam te moje "raporty" z dnia życia moich kotów.
Niestety raczej "cofka". Rano wszystko ogarnęłam bez większych problemów. Natomiast po południu Mimi - wypuszczona z "wygnania" z bardzo dużą agresja zaatakowała Kikusię. Tak było pierwszy raz - straszliwy atak na Kiki leżącą na łóżku i po ucieczce Kikuni za tapczan Miśka natychmiast zwiała. To były sekundy. Miśka tak agresywna nigdy nie była. Wcześniej to było polowanie, a teraz taki totalny atak i ucieczka. Od dwóch dni Miśka jest obrażona i zaczynam się zastanawiać, czy nie zaczyna się problem z "odrzuconą" Mimi. Ja staram się dopieszczać równo wszystkie koty, ale Miska, która nigdy 'miziata" nie była teraz robi się coraz bardziej "wyalienowana".
Natomiast Fifi podejmuje próby zbliżenia się do Kiki. Niestety efekty zerowe, Kiki jest tak przestraszona, że tego nie akceptuje.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 10, 2007 23:51

Graszko, sama wpadłam na pomysł ściągnięcia zapachów dla kotki moich Rodziców, jednak to nie jest takie proste. Jestem teraz na takim dziwnym etapie - trudno jest mi jechać do mieszkania Rodziców. pomysł jak najlepszy, tylko ponad moje siły. Zrobię to, ale raczej nie jutro.
Przed chwilą była awantura. ja już niczego nie rozumiem - przez dwie godziny Fifi spokojnie leżal na tapczanie wpatrując sie w Kiki, która była przy tapczanie i nagle totalna awantura. Wrzaski i znowu latające łapki. Awanura 10 - 20 sekund a potem spokój. Mimi totalnie obrażona - zero reakcji na powyższą awanturę.
Oj, kolejna awantura. Kończę i pozdrawiam Aleksandra

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 10, 2007 23:56

Aleksandro moje koty dogadywały się pół roku. Wyglądało to strasznie jak wielka Muffka napadała na chudziutką Zuzię. W rezultacie na strachu sie kończyło, bo łapoczyny były (bez pazurków), ale wrzasku jakby 10 kotów się tłukło.
Teraz mam na tymczasie Miśkę. Jak tylko Muffka podejdzie do Zuzki co by łapą walnac dla zasady w mig pojawia się Miśka i trzepie Muffkę.
Na szczęscie te akcje zdarzają się sporadycznie i nigdy nie było pazurów w akcji.
Gdybyś potrzebowała rozjemcy Miśki-to ona czeka na swój domek :wink:

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lip 11, 2007 0:37

Kasiu, dla mnie trzy kotki w domu to i tak dużo. Stres związany z doprowadzeniem do porozumienia pomiędzy moją trójką już mnie przerasta. Niestety nie mogę Ci pomóc, ale trzymam kciuki, żeby Miśka znalazła dom.
Ciekawostka z imionami kotów, moja kotka ma na imię Mimi, ale ja bardzo często mówię do niej Miśka, Fifi jest Fifulcem a Kiki Kikunią. Z wyjątkiem ostatniego kota (to dla kotki nowe imię) obadwa na odmianę imienia reagują.
Kasiu, zyczę powodzenia w poszukiwaniu nowego domku dla Miśki. Aleksandra

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro lip 11, 2007 1:23

Olu, reakcja forumowiczów na artykuł w Onecie była taka, a nie inna, bo wielu z nich długo siedzi " w kotach" i dobrze wie, jak odebrać mogą go ludzie, którym koty przeszkadzają i tak. To woda na młyn dla tych, którzy zamykają piwniczne okienka i uważają, że koty śmierdzą i roznoszą choroby- bez wgłębiania się w temat- dlaczego tak jest. Wystarczy popatrzeć na komentarze pod tekstem- włos się jeży.
Nie sądze, żeby ktoś Cię specjalnie zjechał- chociaż nie czytałam :oops: bo przecież każdy opinię może wyrazić :D
Wiem, że to typowa notka ogórkowa, ale jej szkodliwość niestety jest wysoka- bo o ile pomidorów można nie jeść jeśli są kancerogenne, o tyle pozbycie się kota bo jest "zabójczy" takie proste nie jest i jeśli się stanie, to z krzywdą dla niego.
Kolejny kamyczek do ogródka dla tych, co z bezdomnością kocią za pan brat :(
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Śro lip 11, 2007 9:04

Olu, próbowałam przez długi czas zrozumieć dlaczego się biją, dlaczego się nie akceptują...napiszę coś, co Cię zdziwi...kot atakujący boi się i dlatego atakuje. Wychodzi z niego dawny stres, jakieś dawne przeżycia i traumy...pojawiło się zagrożenie - nowa kotka - i aby zagłuszyć w sobie dawny lęk należy pokazać, że ja jestem górą. Kot od dawna z ludźmi, do końca pozostał wierny instynktom...masz piękny obraz stada...konkurencja z nowym, do tego najstarszym osobnikiem...trzeba go podporządkować, a ponieważ jest najstarszy - to najlepiej od razu pokazać mu, gdzie jego miejsce. Zdumiewające jest to, że tak podobnie reagują ludzie...nowe środowisko, nowi znajomi i tak wielu z nas próbuje być tym, kim nie jest, a im więcej ma w sobie rzeczy, które chce ukryć tym robi wokół siebie więcej zamieszania...
Wracając do Twojej sytuacji...wbrew pozorom masz dwie kotki, które się boją...tylko, na pierwszy rzut oka, pomóc trzeba tej od Rodziców, Kiki...bo ta druga i tak ma przewagę. Biegnij po Feliwaya i zaraz z nim do kontaktu, jak najbliżej rzeczonej wersalki...a na pannę atakującą przygotuj sobie spryskiwacz z wodą i używaj podczas ataku. Taka doraźna broń przeciwko bójkom. Po co te bójki? Dla ustalenia hierachii w stadzie. Coś, co dla nas jest nie do zniesienia, dla nich jest zachowaniem instynktownym. Podobnie jak później zabawa w zapasy, czy galopada po naszych głowach. Się pomądrzyłam :oops:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lip 11, 2007 19:31

Izo, zgadzam się z tym co napisałaś i nic mnie nie zdziwiło. Hierarchia, konkurencja, a w tym wszystkim najważniejszy instynkt. Wszystko ok. Tylko jedno mi nie pasuje - "wychodzenie" tego stresu, dawnych przezyć i traumy. Ok to może dotyczyć Kiki - kotki Rodziców. Przeżyć w swoim życiu miała złych troszeczkę. Natomiast moje koty - to bezstresowce. Tak je nazywają moi znajomi kociarze.
Fifi - jest u mnie od urodzenia i jest cudem uratowany. Miał być zaraz po urodzeniu utopiony w Zatoce Puckiej - na Helu w Kuźnicy. Nie dopuściłam do tego, a on nawet przez mamę nie był wylizany!!!! Pierwszy wet z Gdyni jednodniowemu Fifiemu szansy nie dawał, ale dzięki p. Tomkowi - "mojemu" wet udało się.
Mimi znalazła się u mnie jako 3-4 tygodniowe kocie, oczywiście po pewnych przejściach, ale raczej zwiazanych z brakiem jedzenia. Ona jest z Piasków - Mierzeja Wiślana.
Koty prawie niczego sie nie boją - Fifi nie lubi wiatru, a razem z Mimi nienawidzą przejażdzających samochodów - dotyczy to działki. Innych strachów nie zauważyłam. Koty w każdym miejscu - jeżdzą ze mną na wszystkie urlopy, do znajomych na działki itp - czują się doskonale. Wypuszczone z transporterków w nowym miejscu nigdzie się nie chowają tylko ruszają na rekonenans. No takie bezstresowce.
No i się rozgadałam o moich kotach, a to o problemach z dokoceniam miało być. Teraz muszę troche popracowac, a wieczorem zdam relację z dzisiejszego dnia. Oj, jak ja to lubię!!!!!!

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro lip 11, 2007 21:15

Zaczynamy dzisiaj kurację Feliwayową. Wet przekazując mi "lekarstwo" poinformował, że są koty które reaguja po jednym dniu, inne po 3-4 tygodniach. Oczywiście, co jest wiadome są koty, które nie reagują w żaden sposób. Kuracja droga - zapłaciłam prawie 100 zł, więc biorąc pod uwagę nieprzewidywalność efektów, nie jest to kuracja dla kociarzy obarczonych dużymi zobowiązaniami.
Dyfuzor zainstalowałam w kontakcie ok 17.30. Pół godziny później obśmiałam sie straszliwie, bo Mimi, która miziania nie lubi przylazła i prosiła o głaskanie. Pomyślałam super efekt feromonów - pół godziny i kot mi się już zmienił totalnie. Niestety "przemiana" Mimi trwała 10 minut.
Byłam bardzo "rozgoryczona".
Dzisiaj wszystko opóźnione, dopiero teraz robię wieczorną socjalizację kotów. Nie odmówie sobie opisania tego - za jakiś czas - co się dziś wydarzy. Pozdrawiam wszystkich. Aleksandra

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro lip 11, 2007 22:22

A moze jutro Mimi przyjdzie na pół godzniki miziania...trzymam mocno zaciśnięte kciuki za jak najszybsze efekty feliwaya...kiedy ja miałam kłopot trzeba go było kupować za granicą...to + koszt kuracji oraz brak efektów u Tiki...powstrzymały mnie...ale wiem, że u niektórych zdziałał cuda...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: grubysnake, zuzia115 i 63 gości