Nie, MB, nie pracuję.
Uprawiam coś, co się nazywa "życie osobiste" bo wyobraź sobie nie wszystko i nie zawsze robię tu na forum, publicznie.
Czasem bywam w towarzystwie rodziny i przyjaciół - nie mam wtedy czasu ani chęci pisać na forum.
Była już kiedyś mowa o tym , obie z Aniadą pisałyśmy o wywieraniu presji, naciskaniu i o " napisz felietonik, dlaczego nie ma nic na blogu" itp.
Nie ma bo nie.
Jak będzie chęć/czas/ wena to będzie coś na forum.
Bo ja nie mam obowiązku, a jedynie przyjemność dzielić się moimi kocimi i nie tylko sprawami z przyjaciółmi stąd.
I jeśli ma to pozostać przyjemnością to nie będzie nigdy obowiązkiem...co wyklucza naciski , presję itp.
Melon mówi ,że nie powinnam pisać "przyjemność" ale "przyjamność".
Hmmm...
Czy u Was też taki mięsny szał?
U nas się wszyscy podniecają jako te
szalence na krojonego właśnie królika. Królik jest według mnie taką wielką myszą. I dlatego wywołuje w perskich łowcach istny szał.
Wszyscy chodzą po desce do krojenia, a co bardziej zdesperowane osobniki są skłonne wsadzić łapkę pod nóż żeby w ten pełen poświęcenia sposób ZDOBYĆ mięso.
Tylko Fio ma odmienny pogląd na polowanie.
Ona siada przy mnie i
paczy. Jeśli się zagapię i nie poczęstuję tej łowczyni to wspina się na mnie z swoim "...nnnnooo miauuu..." i wbija w moje udo pazurki. I to jest argument nie do odparcia! Cztery szpile wbite w ciało przekonają każdego, że kici się należy kawałek wielkiej myszy.
Dostali.
Zjedli, Fio podczas jedzenia pomrukiwała groźnie bo Lalek ma zapędy złodziejskie a i Leoś troszkę też i pchali noski w jej miseczkę. Bo sami połknęli bez zbędnego przeżuwania swoje porcje i wymyślili ,że można by się poczęstować fioninym.
Zjedli.
Potem posiedzieli podczas naszego obiadu i pouprawiali hipnozę - skutecznie, bo każdy coś dostał.
Jamnik , mistrz w żebractwie chodzonym (to tupanie psich łapek...) też otrzymał.
Zjedli.
I teraz śpią.
Dobrze wykonali obowiązki kotów i psów domowych: zjedli, zrobili co trzeba w kuwecie (nie wszyscy w niej właśnie...) i teraz śpią.
Znaczy, przepraszam

ni
pracują nad futrem.
Przecież nie od dziś wiadomo ,że dla Kotkinsa futra stada są synonimem jego urody i dobrostanu.
No to pracują, a ja w pracy nie przeszkadzam.
Tak pracują:
Fio na poduszce

Leoś przedświąteczny

Amka ...ile ona ma futra!

Amka jest BRUDNA.
Ale szczęśliwa...
Gdzieś się zapodział Lalisław, muszę poszukać gdzie też pracowicie śpi.