Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
tuniax pisze:Czy wiesz cokolwiek?...
LizaC pisze:Witaj Sylwio
Znalazłam Twoją wiadomosc i chce sie podzielić moim nieszczesciem bo mysle, że nasze koty odeszły z tego samego powodu...
Moj ukochany kot Fenix (również maine coon) odszedł w niedzielę, 3 listopada z powodu najprawdopodobniej nagłej smierci sercowej.
Nie zleciłam zrobienia sekcji ale wszystko na to wskazuje.
Rozmawiałam z doswiadczonym weterynarzem i również z hodowcą rasy Maine Coon.
Przebieg wydarzenia wskazuje, ze mój kot zmarł własnie z powodu HCM.
Ty nie widziałaś co sie stało z Twoja Kotką a mój umarł praktycznie na moich rekach a trwało to... niecałe 2 min...
Feniś wskoczył na parapet, po czym po chwili spadł...na bok, tak dziwnie, koty nigdy tak przeciez nie spadaja.
Podbiegłam do niego, usiłował sie dzwignac ale nie dał rady, nie mógł złapac oddechu, chciałam mu pomóc podniesc sie, miałknął 2 razy i umarł. To było jak grom z jasnego nieba. Bylam w szoku. Zawiozłam go do kliniki, lekarz stwierdził zgon.
Feniś miał dopiero 2 lata 3 miesiace i był najcudowniejszym, najukochanszym na świecie kotem.
Nie miał absolutnie zadnych objawów kardiomiopatii, tzn nie były dla mnie zauwazalne.
Szalał, biegał, skakał ale nie widziałam zeby sie meczył. Echa serca mu nie zrobiłam, bo wydawało mi się, ze nie ma podstaw!
Nie wiedziałam,ze ta choroba w tak duzej mierze dotyczy maine coonów i ze moze byc tak podstepna.
Jestem zrozpaczona, szukałam wiadomosci na temat tej choroby.
Mojego kochanego kotka juz mi to nie wróci ale stram sie zrozumiec te nagła smierc i jakos uporac z rozpacza.
Jedyne co moze pocieszajace w tym wszystkim to fakt,ze umarł tak szybko,ze nie zdazył cierpiec.
Ciekawa byłam czy duzo jest takich przypadków a jak sie okazuje wcale nie mało, znajduję duzo wiadomosci na ten temat w sieci.
Moj kot pochodził z legalnej, dobrej hodowli, w której podobno nie było takiego przypadku smierci.
Pytanie czy hodowca o takich przypadkach zgonów potomstwa został poinformowany?
Ja mam jeszcze w domu kotke syberyjską, która tez strasznie przezyła smierc Fenisia, przez 32 h nie wychodziła spod łózka , nie załatwiała sie, nie jadła, nie piła...
Teraz na szczescie jest lepiej. Ale serce rozpada mi sie na kawałki jak widzę,ze ona cały czas go szuka....czeka na niego.
Najgorsze jest to,ze po Fenisiu nie wyobrażam sobie drugiego kota innej rasy bo ten kot był naprade cudowny
ale nie chce po raz kolejny przezywac czegos takiego a nikt mi nie moze zagwarantowac,ze to sie nie zdarzy...
Pozdrawiam Cie serdecznie
Edyta
Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 48 gości