Możecie mnie oświecić, o co chodzi??Magnolia dzisiaj ma dzień z surowym mięskiem - dzisiaj pierwszy raz dostała tyle (45% dziennej racji żywieniowej) w mięsku (indyk) z żółtkiem i suplementami - efekty są takie, że:
1) szybciej się trawi, więc szybciej głodna (czyli więcej gada i chodzi zamiast leżeć i trawić; nieco ponad godzinkę po posiłku szwędacz jej się włącza - bo surowe trawi się najszybciej),
2) smakuje jej to lepiej niż nawet najlepszy fast food - wciąga mieszankę jak odkurzacz.
Teraz robimy tak, że dostaje do południa (w trzech porcjach) dwa dni saszetkę /85g/ CFF (cielęcina i wołowina & kaczka - te lubi najbardziej), a na trzeci - surowizna (tyle samo białka i tłuszczu oraz wody, więc wagowo też tyle samo mieszanki wychodzi co saszetka); po południu deserek (w dwóch porcjach) animonda vom feinstein dla kastratów - 50g, a na kolację 12-14g Orijena (zależy, czy upał, czy nie).
Jak jej będzie dalej ta surowizna tak smakować, to dostanie chyba co drugi dzień mieszankę (tylko organizm musi się przyzwyczaić) - raz z żółtkiem, a raz z innym źródłem tłuszczu (masło, tłuszcz przy skórach + skóra); mięso to chyba będzie głównie indyk, kaczka i królik, bo te lubi najbardziej (i te byłaby w stanie upolować; krowy czy cielaka raczej nie - chyba, że czegoś nie wiem o niej jeszcze

w końcu kotusie mega zdolne są). Jak tak dalej pójdzie to za miesiąc czy dwa zrezygnujemy z saszetek i szalek, a będzie tylko codziennie 75% BARF + 25% Orijen (jak zrobię mieszanki bez warzyw, to Orijen w ilości 25% mając węglowodanów 20% zrobi mi w ujęciu dobowym akurat 5% węglowodanów, które bywają kotu przydatne).
Ale robienie roztworów i dzielenie różnych rzeczy to będę miała mega opanowane, bo Pani mieszanki z mrożonki to nie - osobno mięsko mrożone i mieszane z dodatkami przed podaniem to tak. Na szczęście zawsze suplementy miesza się z wodą, więc nie jest strasznie trudne wymieszać porcję na 1kg mięsa i podzielić strzykawką do pojemniczka na kostki lodu na porcyjki stosownej objętości; mięsko też po zdobyciu najłatwiej podzielić na porcje i mrozić już podzielone (ale kroić przed podaniem). Dobrze, że dla siebie też zawsze mi się chciało gotować różne ciekawe rzeczy (nawet w akademiku), więc do takiego kombinowania jestem w miarę przyzwyczajona.
...