Postępy, postępy, postępy!
Wczoraj wieczoram po raz pierwszy Matylda przyszła do mnie, kiedy siedziałam na kanapie! A czaiła się do tego... łojej!

Warto zaznaczyć, że Klem przez cały czas zajmował miejsce na moich kolanach

... Także wracając do Matyldy. Ja sobie siedziałam pod kocykiem, a Matylda łaziła po pokoju. Łaziła jakby nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Co jakiś czas kładła się na drugim końcu kanapy, ale zaraz znów schodziła i łaziła. Przy tv, do kuchni, pod stół, obok ławy, do toalety, do jednego pokoju, do drugiego... Łaziła. I wreszcie przyszedł moment kiedy się przełamała i wskoczyła na fotel na którym trzymałam nogi!! Nie była pewna czy mi się to podoba, bo zbadała mnie wzrokiem, co ja na to. (A ja

) i leżała. Wyciągam powoli do niej rękę... Ucieka! Ale wróciła. Znów się położyła jakby trochę pewniejsza. Znów wyciągam rękę i JEST!! Udało mi się ją pogłaskać!! I już byla moja

W między czasie Klem poszedł sobie. Co jakiś czas ją głaskałam, aż wreszcie przyszła do mnie na głaskanki

Co prawda nie na kolana, a obok, ale przyszła!!
Już ją mam!!
Generalnie to jest strachulka, i boi się ludzkiej ręki, ale jak zostanie dotyk rozpoczęty i okaże się on "głaskiem" to jakby hamulce się zwalniają. Fajnie!
