Ten wątek niemal w całości poświęciłam moim dwóm kotką - Zuzi i Poli.Jednak czuję się komuś zobowiązana i ten post poświęcę innej osobie i innemu kotu.
Osobą która zaraziła mnie miłością do kotów jest moja najlepsza przyjaciółka Agnieszka.W 1997 roku Agnieszka znalazła maleńkiego kotka porzuconego przez matkę.Był jeszcze ślepy gdy go przygarnęła. Pielęgnowała go i opiekowała się nim w tajemnicy przed rodzicami ale po 2 - 3 tyg.sprawa wyszła na jaw.Mama się trochę wściekła ale pozwoliła aby kot został w domu jeszcze na dwa tyg. a później kazała go oddać. Przez te dwa tyg.Kicuś przebywał w domu legalnie ale w końcu przyszedł dzień w którym miano się pozbyć go z domu.Nikt nie miał sumienia tego zrobić więc Agnieszka z tatą wpakowali go do pudełka,pudełko oddali mamie ze słowami "no to jak chcesz to go oddaj".Oczywiście to było nie wykonalne i tak Kicuś stał się pełnoprawnym członkiem ich rodziny.Był ulubieńcem wszystkich,spał panu na piersi,dostawał najlepsze kąski pokrojone w drobną kosteczkę.Poddano go kastracji gdy miał kilka miesięcy.Po roku jego pozycja nieco spadła bo Agnieszka urodziła córeczkę.Kicuś stał się zazdrosny i potrafił to okazać np załatwiając się do łóżeczka bądź przebiegając po dziecku - na szczęście bez pazurów. Sytuacja zmieniła się gdy Maja miała ok 2 lat i któregoś pięknego dnia wkroczyła z kotem trzymanym za ogon do pokoju. Nie stała mu się przez to żadna krzywda ale za to poprawiły stosunki z Mają.Mijały lata a Kicuś żył sobie jak pączek w maśle.Miał tylko jedną przykrą przygodę mianowicie upadek z 9 piętra.Na szczęście wylądował szczęśliwie i przeżył tylko szok.Nie odniósł żadnych obrażeń.Któregoś roku Agnieszka z całą rodziną wybierała się na wakacje i poprosiła babcię aby zaopiekowała się Kicusiem podczas ich nieobecności bo zabieranie go ze sobą byłoby bardzo stresujące dla kota. Zgodziła się i zabrała go do siebie. Po ich powrocie z wakacji sytuacja się skomplikowała bo babcia kategorycznie odmówiła oddania Kicka. W ten sposób Kicuś znalazł drugi dom.Agnieszka często mi o nim opowiadała i o tym jak cudne są koty.To ona pomagała mi pielęgnować mojego psa w chorobie i dodawała otuchy po jego odejściu.Ona zasiała we mnie miłość do kotów i chęć adoptowania jednego.Wspólnie przeszukiwałyśmy internet w poszukiwaniu odpowiedniego kota dla mnie.Mimo wszystko nadal myślała że żartuję i nawet gdy poprosiłam ją czy nie pojechałaby ze mną po Zuzię nie wierzyła mi że naprawdę chcę wziąć kota - ja zagorzała psiara.Dzięki niej trafiła mi się również moja druga kotka Pola przywieziona przez Agnieszkę z Opola. Dzięki niej miałam też okazję osobiście poznać Kicusia. Niestety na dzień dzisiejszy Kicusia nie ma już w śród nas bo 22.12.2012 roku odszedł.

Pocieszającym jest to że przeżył 17 lat wśród kochających i troskliwych opiekunów.Poniżej zamieszczam kilka zdjęć Kicusia które zrobiłam sama.