Zosik pisze:Z biegiem czasu okazało się, że Jego Wysokość ma pojemność nieograniczoną. Cudowna sprawa jest taka, że Wasiowski zje wszystko, co mu dam. Gorzej, że dałby radę zjeść wszystko, co jest w lodówce i okolicznych szafkach, mając to jedynie za przystawkę do obiadu właściwego. Rano pochłonął całą michę gotowanego kuraka, po południu zjadł puszkę Animondy, a na kolację wtrąbił michę wołowiny. Wszystko to zagryzając w ciągu dnia chrupkami (rozgniecionymi

).
Ile by nie zjadł, biegnie za mną, jak tylko widzi, że zmierzam w stronę kuchni. A tam - czaruje, zaklina i manipuluje biednym ludziem, i ostatkami sił jeno powstrzymuje się, żeby mu czegoś jeszcze nie dać.
W ten oto sposób posiadł kuchenny taboret, który jest miejscem jakże strategicznym - widać z niego i michę, i ludzia, i blat, na którym czasem leży samopas dużo interesujących obiektów (wśród nich również rekwizyty zdatne do spożycia).
I tak na przemian czaruje michę (a nuż się sama zapełni)...

I mnie (na wypadek, gdyby micha nie zapełniła się samodzielnie)...

Pytam się ja: jak gnojka nie kochać?
No jak

Ja musiałam całość cytować bo się do całości odnoszę.
Po pierwsze, piąte i dziesiąte kot jest cudny. Uroczy, słodki, piękny .
No a oczy zupełnie jak z piosenki :
"Czy te oczy mogą kłamać , chyba nie, czy ja serce mógłbym złamać itp. (...)"
Moja Yoko w pierwszych dniach pożerała podobne, niewiarygodne ilości strawy wszelakiej.
Chciałam ja zapchać - celem - żeby jej przeszło - daremny trud.
Kotka w pierwszych dniach zdawała się nie mieć dna. Teleportacja w kuchni była natychmiastowa
gdy tylko pojawiał się tam człowiek.
Ósemki naokoło nóg kręciła tak , że dostalibyśmy najwyższe noty sędziowskie gdyby istniała taka dyscyplina.
Do tego ochrypłe , długie , prosząco zawodzące " : Młłłaaaaaaaaauuuuułłł - młaaaau -młaaaał .
Ważna informacja i spostrzeżenie :
Po około 2 miesiącach u nas kot okazał się mieć dno i zostawia co nieco na misce.
Niemniej jednak oprócz tej jednej czyli dna w d... wszystkie powyższe cechy
nie ustąpiły
Kotka wyłudza wszystko, zawsze i wszędzie, na zapas.
Resztki stara się pieczołowicie zakopać w parkiet.
Chrupki rozłożone w
przeciwpałożnych rogach mieszkania nie stanowią rozwiązania

No to się podzieliłam zdobytą wiedzą.
Ciekawe jak będzie u was, patrząc na oczy Wasi już widzę , że w tym nierównym pojedynku
nie macie żadnych szans
