Doti, a co byś
fciała ?
Clancyego "Suma wszystkich strachów" masz?
Mało brakowało, a bym wczoraj Księciunia zgubiła.
W porę jednakowoż spostrzegłam, że jedna ścianka boczna plecaka wylazła ze szwa z jednej strony. Szczęściem mielim szeleczki, zapielim i dojechalim. Zaś stówa w plecki, bo nową przenoskę dziecięciu trzeba sprawić
Wczoraj wracałam wcześnie, bo deszcz pokrzyżował mi plany. Szczęśliwie udało mi się podstępem zgarnąć źwierzątko z okna i zamknąć domek, ale zemściło się maleństwo w ten sposób, że zabunkrowało się w kanapie. Kanapa ma kaprysy i składa sie za fafnastym podejściem. Nic nie dało rady wykombinować i trza było ją wybebeszyć, żeby z wnętrza wytargać stosującego bierny opór, obrażonego na cały świat Księciunia. Potem już tylko dziesięć [

] podejść do złożenia mebla, zaklejenie plastrem dziury w przenosce i przy akompaniamencie mrożącego krew w żyłach wycia można było iść na przystanek
