Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 28, 2011 21:23 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Fajna metoda :mrgreen:
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Pt paź 28, 2011 21:27 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

No i dobrze Ci córka powiedziała, bo żeście przezwisko znalazły piękne - Glugla :P , miała prawo się zbuntować :lol: . Niejadki są fajne 8) . Ja też byłam :lol: . Moja mama gotowała na zmianę makaron z serem i naleśniki bo tylko to jadłam :lol: . A żebra to mi tak cudownie wystawały 8) :wink: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Pt paź 28, 2011 21:28 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Dobrze,że nikt nie posądził Twojej mamy o głodzenie :D
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Pt paź 28, 2011 21:31 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

o matko a mi się przypomniało jak jedzenie chowałam w policzki i tak jak chomik trzymałam i tak siedziałam i chlipałam nad talerzem :ryk: obiecałam sobie, że ja mojego dziecka do jedzenia zmuszać nie będę i nie zmuszałam choć zdarzało mi się jakieś samolociki czy pociągi wymyślać i tak gadałam "jeszcze jeden wagonik, leci samolocik leci"
żeby tak z kotami można było jak nie jedzą 8O

dinzoo

 
Posty: 3800
Od: Śro lip 07, 2010 15:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt paź 28, 2011 21:33 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Też byłam niejadkiem. :lol: Myślisz, że przekazałam jej tę przypadłość w genach? :wink:
No, zabieram się do znienawidzonej czynności, robienia sobie zastrzyku. :evil:
Mimo, że dawno do chudzinek nie należę, to nie mam już niebolesnego miejsca na brzuchu. :roll:
Jeszcze mi zostanie 18. :roll:
Dobrej nocy wszystkim. :mrgreen:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 28, 2011 21:34 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Moja mama miała na mnie metodę " leci ptaszek do gniazdeczka" albo " za mamusię,,," :mrgreen: Ale tylko stosowała to tylko do kiśli, budyni czy smażonej wątróbki
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Pt paź 28, 2011 21:34 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

selene cukrzyczka?
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Pt paź 28, 2011 21:36 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Moja mama też była niejadkiem i też nigdy mnie nie zmuszała bo ją zmuszali i pamięta tę traumę. Ona podobno potrafiła rzuć mięso w buzi przez pół dnia :ryk: .
Ja to mam fajne zdjęcia z bratem ( 3 lata młodszy ) który za dzieciaka był pulpetowaty, fajnie wyglądamy razem, ja chuda, kości wystające, a on taki przysadzisty - pamiętam, że ja łaziliśmy po drzewach to gałęzie pod nim się bez przerwy łamały i był przez to nieszczęśliwy :lol: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Pt paź 28, 2011 21:37 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Nie. Ufff! Nie . Tfuuu!! Tfuuu!!
Przeciwzakrzepowe biorę.
I końca ich nie widać. :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 28, 2011 21:39 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

no karola7 fajnie musieliście wyglądać tobie wystawały żebra TAK FAJNIE a pod nim pulpecikiem łamały się gałęzie :ryk:

dinzoo

 
Posty: 3800
Od: Śro lip 07, 2010 15:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt paź 28, 2011 21:40 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Ja sama jestem cukrzykiem i dlatego te zastrzyki w brzuch mi się tak skojarzyły :mrgreen:
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Pt paź 28, 2011 21:43 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Pewnych rzeczy się nie wybiera ;) , nie miałam wpływu na moje żebra. :wink: Ja byłam chuda od zawsze , teraz to jem jak smok, ale też na wadze się to nie odbija, taki typ. A brat schudł też samoistnie ;) . Natomiast jak mi przywalił swoją niemałą łapą gdy byliśmy dziećmi to odczuwałam boleśnie :evil: .

karola7

 
Posty: 3033
Od: Pon paź 25, 2010 18:18

Post » Sob paź 29, 2011 10:31 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Farciara! Są takie typy, że mogą jeść jak smoki i zawsze są szczupłe. :roll:
Mam taką kuzynkę.
Wpitala na jedno posiedzenie ilości żarcia, które mnie by na tydzień starczyły. :lol:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 29, 2011 13:03 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Dzień dobry :mrgreen:
Obrazek

Obrazek Obrazek

Lilianna J-wie

 
Posty: 3611
Od: Czw paź 13, 2011 6:03
Lokalizacja: Jastrowie k/ Piły

Post » Sob paź 29, 2011 16:55 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa cz. III;-)

Dobry. :mrgreen:
Pół dnia walczyłam dziś z internetem.
Coś się skopało. :evil: Może mi już ten laptop pada. :roll:
Odinstalowywałam - instalowałam. :evil:
Co po drodze pokopałam tego jeszcze nie wiem. :wink:
Ważne, że póki co działa. :mrgreen: :ok:
Jestem komputerowy imbecyl i nie próbujcie mnie oświecać w tej materii, bo traficie na beton!
Moje długo bezowocne próby naprawy trwały kilka godzin, ale nie były to godziny stracone. :wink:
Koty wygłaskane na maxa!!! :lol:
Chyba nawet Kaszmir się zmęczył intensywnością moich głasków. :twisted:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 30 gości