miszelina pisze:solangelica pisze:Pasibrzucha pisze:Cebula na chlebku - mniam! Ale za Chiny ludowe nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak do tego może kawa pasować
Trzymam kciuki za tę pracę

Najlepiej przetestowac

zalezy od sera i cebuli, no i od kawy

Wlasnie dotarly ksiazki dla mojego taty. Super! Bede miec co czytac - ostatnio cierpie na brak dobrej literatury... Chce tez napisac artykul o obozie koncentracyjnym w Plaszowie, bo nagle sie okazuje ze niewiele o tym wiem. A w domach zamieszkalych przez SSmanow i dawnego psychopatycznego komendanta Amona Goetza mieszkaja ludzie, obok wyroslo osiedle, Lidl i plac zabaw... Tabliczki dotyczace obozu owszem sa umieszczone, ale za osiedlem. Tam gdzie kiedys byl cmentarz zydowski - jeden z najwiekszych w Krakowie - a potem gdzie rozstrzeliwano ludzi (w tym takze mieszkancow podkrakowskich wsi, wiezniow z aresztu sledczego przy ul Montelupich, Zydow, Polakow, Wegrow, Cyganow...) - tam wlasnie przewalaja sie wycieczki, ktore niekoniecznie maja na cel zwiedzanie obozu. Zuzyte prezerwatywy, porzucona bielizna, smieci, butelki i puszki po alkoholach, slady po grillach i ogniskach, papiery, blachy i wypalone trawy to dziwna norma na tym terenie.
Moze jak napisze artykul o tym obozie, moze wiecej osob uswiadomi sobie, co tam naprawde bylo i zastanowi sie choc chwile nad tym, jak sie zachowac w takim miejscu...?
O Płaszowie napisano już wiele, i artykułow, i książek, wszystko na kanwie wątku Schindlera. Poszukaj pozycji prof. Skotnickiego na ten temat, to kopalnia wiedzy o Schindlerze, uratowanych przez niego Żydach i częściowo też samym obozie.
Aha, w dawnej willi Amona Goetha mieszka mocno nawiedzony i bardzo roszczeniowy twórca tzw. Instytutu Schindlera, z którym nikt o zdrowych zmysłach mieć nie chce nic wspólnego.
A wycieczki w niebieskich chałatach, które można spotkać zwłaszcza wiosną, zachowują się tak butnie wobec innych ludzi, że czasem strach przejść obok nich. Wiem coś o tym, bo bardzo często jeżdżę po tamtych terenach na rowerze - po drogach poobozowych też.
Zajrzyj też w krzaki przy Jerozolimskiej, znajdziesz pozostałości dawnego Domu Pogrzebowego, wysadzone przez Niemców.
A parę kroków dalej znajdziesz kamień upamiętniający rozstrzelanie w tym miejscu na początku wojny Polaków. Polacy ginęli też na tzw. Hujowej Górce, gdzie teraz stoi krzyż. Bo chociaż uważa się powszechnie, że w obozie płaszowskim pracowali i ginęli tylko Żydzi, to nie do konca jest prawdą. W kamieniołomach Libana pracowali też Polacy. Mój ojciec, który z żydostwem nie miał nic wspólnego, też był tam więziony, a z kamieniołomu nawet uciekł.
O tak, to prawda co do wycieczek w niebieskich chalatach - nie mam pojecia skad sie to bierze w ludziach, ktorzy tak strasznie zostali napietnowani nienawiscia i zniszczeniem; mnie ostatnio szokowali mlodzi, butni zydowscy chlopcy (na oko ok 18-19 lat), ktorzy sobie szli nie patrzac czy wchodza na chodnik czy na tory czy tracaja kogos czy nie... Pomijam tony smieci jakie zostawili w okolicy Placu Bohaterow Getta. Ludzie tam gineli, ich bliscy, przodkowie moze nawet a szczylom sie nawet nie chce butelki po coli wrzucic do kosza

wstyd. Ale sprobuj polska wycieczko tak sie gdzies zachowac w miejscu pamieci o Holocauscie... uuu, przegwizdane
Czy piszac o willi Amona Goetha masz na mysli budynek przy ul. Heltmana? Taki znalazlam na zdjeciu w albumie o plaszowskim obozie wydanym przez IPN w 2009 r. Ruiny domu pogrzebowego znam, bo zbieralam tam puszki, tylko nie bylam pewna co to wlasciwie sa za ruiny... Od strony ul. Jerozolimskiej ocalaly dwa budynki obozowe: wachtownia i centrala telefoniczna, mieszkaja tam ludzie. Gdzies w chaszczach podobno mozna znalezc cudem ocalala plyte nagrobna pochodzaca z cmentarza zydowskiego. Lazilam tam kiedys ale bylo duzo blota i musialam zrezygnowac.
Kolezanka juz skserowala mape, umowimy sie na wyprawe i bedziemy lazic, sprawdzac, notowac i fotografowac. Juz sie ciesze

Uwielbiam takie akcje. Poznawanie historii mojego rejonu jest fascynujace i zmusza do refleksji.
Przypomnialam sobie jak poprzednia lokatorka, pani Ewa z ktora zaminilismy sie mieszkaniami, opowiadala, ze na scianach kamienicy byly slady po kulach. Niemcy scigali Zydow, ktorzy uciekli z tego obozu i akurat mialo to miejsce niedaleko naszego domu... Prawdopodobnie zostali rozstrzelani na miejscu; slady kul dlugo widnialy na kamienicy dopiero po wojnie otynkowano budynek.
Ulice nizej kolezanki moje znajdowaly podczas zabaw w ogrodku fragmenty kosci, broni, orzelki i guziki od mundurow, stare monety... Ja sama podczas zabawy na podworku wykopalam pod drzewem monete z 36 roku, a podczas spaceru pod Kopiec z psem znalazlam austrowegierska monete z konca 19 wieku
Miszelino dziekuje za kawal porzadnej informacji; czy Twoj tata opowiadal Ci cos o Libanie i sytuacji ucieczki stamtad? To musial byc niezwykle twardy i odwazny czlowiek. U
Instytut Schindlera - cos o tym slyszalam i niekoniecznie pozytywnie wiec zobaczymy. Niemniej jednak trza sie tym zajac
Hujowa Gorka i Cipowy Dolek - i wbrew pozorom to historyczne nazwy. Hujowa Gorka pochodzi od nazwiska ssmana ktory wybitnie celowal w rozstrzeliwaniu ludzi na tej gorce wlasnie; a Cipowy Dolek.. coz, poczucie humoru w czasie wojny dawalo przestrzen malej wolnosci i mysle ze skoro byla Hujowa Gorka to wymyslono nazwe adekwatna do Dolka.
O tym ze w Libanie wieziono Polakow, ze rozstrzeliwano ich na terenie Plaszowa, slyszalam kiedys w jakiejs audycji na TV Krakow. Wiem ze tam wywozono wiezionych w areszcie na Montelupich; przywozono tez osoby zamieszkujace m.in. Sulkowice, Piekary, czy inne podkrakowskie wsie. Na Biezanowie i Prokocimiu takze byly obozy pracy dla Zydow.
Przy okazji dowiedzialam sie ze Wola Duchacka, Prokocim i Biezanow przylaczono do Krakowa wlasnie wtedy, zrobili to Niemcy.