Witam wieczornie, dziękuje za zainteresowanie

, noc jakoś minęła, nawet nie najgorzej, trochę tylko jeszcze wymiotowała. Byłyśmy na kontroli, kroplówka, antybiotyk, przeciwbólowe. Z jedzeniem na razie kiepsko, dwie łyżeczki ukochanego gourmenta łososiowego, mam jej na razie dawać co chce, byle coś jadła,później jak trochę wydobrzeje to przejdzie na dietę. Na razie dopajam convalescence.
Od bladego świtu włączył jej się "szwendacz" chwiejnie chciałaby na wszystkie swoje ulubione łóżka i parapety, więc jak "cerber niedobry" dreptam za nią i pilnuję.
Próbuje się myć, widzę, że strasznie ją wkurzają "ciała obce" wenflon, a najbardziej cewnik. Jeszcze dzień... dwa...
Mimo wszystko zaczynam być dobrej myśli, ona zawsze była twarda jak "przedwojenne pokolenie"

trzy razy wykiwała Pana Kostuchę, może i tymrazem damy radę...