kotka zaczęła po jakiś dwóch godzinach wyłazić spod łóżka - chyba z nudów

zwiedziła solidnie pół pokoju, kiedy hultaj spał - następnie podstępem wzięłam ją na ręce, usadziła mi się na ramieniu i dobre 2h tak leżała/spała/mruczała/barankowała (auuu, moje ramię...).
łapoczynów nadal niet, tylko oba wydają przekomicznie burczące dźwięki nawet, gdy się nie widzą

na noc każde z nich ma swoją kuwetkę, miseczkę z suchym i z wodą - mała w swoim kąciku 'balkonowym', ukrytym za firanką i osłoniętym w praktycznie 80% przed światem przez meble - tam też dostanie rano mokre, jeśli sytuacja się nie zmieni. na razie za kuwetkę robi miska, aczkolwiek kotka chyba nadal boi się załatwić - po prostu siedzi w tejże misce

ale je, pije i nie boi się mojej ręki. ogólnie swoboda ruchów jakby większa, i powoli to ona wydaje więcej burczących dźwięków, niż on

najkomiczniejsze są sytuacje gdy karmel (mało spostrzegawcza małpka jest

) idzie coś obniuchać, albo się bawi, i nagle zorientuje się że znalazł nos w nos ze stoicko patrzącą na niego białą zjawą - spierdziela na drugi koniec pokoju i dość długo stara się odzyskać swoją godność

chyba będzie dobrze, aczkolwiek noc zapowiada się wesoło

EDIT: przepraszam, muszę

panienka się załatwiła, porządnie, pachnąco i już się nie martwimy!

kotka nam się robi coraz wyższopienna (znaczy skacze po coraz to wyższych meblach w okolicy) i gadatliwsza (dźwięki typu 'miiiii, miiiiiiiii, krzywdzą, ratujcie, albo choćby zwróćcie uwagę jakam śliczna!' którymi mnie terroryzuje nawet gdy karmel zdezorientowany siedzi po drugiej stronie sporego jednak pokoju - a ja głupia pędzę na pomoc

)
o, to jest dobre słowo. karmel jest zdezorientowany

i nadal ma na mnie focha

EDIT: kotka zwiedza sobie cały pokój ignorując karmela, który burczy na nią spod krzesła... wchodząc na parapet zahaczyła o ono krzesło, spojrzała leniwie pod spód, obniuchała rezydenta, który niezbyt przekonany burknął, a ona pełnym gracji skokiem leniwie poszła dalej zwiedzać
