Nasze dokocenia nie były zupełnie bezproblemowe, ale i też nie najgorsze. Helga do tej pory burczy na Erwina, który przyszedł do nas ponad miesiąc temu. Ale Helga tak ma; jak ma dobry humor to biega z Juniorami, jak jej coś nie pasuje to na wszystkich burczy. Ot, księżniczka

Dobrze np na przyjście goscia psiknąć w kilku miejscach kroplami walerianowymi na rozluźnienie kiciów. No i nie ingerować gdy fuczą na siebie. Muszą pokazać kto tu rządzi, ale raczej krzywdy sobie nie zrobią.
Ja uważam, że moje kicie są najpiękniejsze bo mogę je obserwować codziennie, w różnych sytuacjach, pozach. Inne też mi się podobają. Np ostatnio zakochałam się w biednej kici z naszej lecznicy. Ale miejsca w domu już brak... I rozsądek się odzywa

A Erwin to taki miziak, że każdego rozczuli. Juniorzy są w wieku, gdy pochłaniają wszystko, żebrzą przy szykowaniu sniadania, popędzają głośnym miauczeniem, gdy szykuję im michy
Co do kichania to ja podawałam Hansowi ćwiartkę cerutinu dopyszczkowo. Ale u niego niewielki był efekt. Już taka jego uroda, że co chwila choruje. Odkąd go mamy, czyli niewiele ponad 3 miesiące, przeszedł już dwie antybiotykoterapie, dwa cykle z immunoactivem, serię zylexisu a teraz wcina immunodol. Ale to kociak, który siła został wyrwany śmierci. Miał tak silny kk, że nie wiadomo było, czy przeżyje. Dobrze, że nie wrócił do "właściciela", bo już by go nie było wśród żywych. Nasza zaprzyjaźniona wetka twierdzi, że gdyby trafił do innego, mniej czujnego domku, też już by nie żył.