gosiaa pisze:Naja jest na 100% kotką domową, wszelkie domowe odgłosy nie są jej obce i się nie boi, nawet przy głośnej pralce można siedzieć i medytować (od razu uprzedzam pytanie, głucha nie jest, słyszy).
A wracając do medytacji, nie jestem pewna czy nie była w domu którego mieszkańcy byli zafascynowani religią Wschodu taką jak buddyzm, czy hinduizm. O tym, że siedzi na mnie non stop już pisała, jak stoję i nie może siedzieć na mnie to siedzi obok, ale na tyle blisko żeby choć jedną łapką dotknąć ludzia, łepek do góry i się gapi, ja do pokoju a Patyczak za mną na tych swoich chudziutkich nóżkach, ja do kuchni, Patyczak za mną, ja na łóżko, Patyczak za mną. I jest od tego jedno odstępstwo: jak drzwi od łazienki są otwarte mała idzie do łazienki, siada na dywaniku i medytuje, jak nie ma jej w promieniu 5 centymetrów ode mnie znaczy że jest w kuwecie albo medytuje
Całą noc śpi elegancko w łóżku, na szczęście nie na mojej głowie, ale wystarczy podnieść głowę, otworzyć oko, już jest pełna gotowość, motor zapuszczony, trzeba podejść do twarzy, przytulić się i furkotać tak głośno żeby dużej przypadkiem nie udało się zasnąć![]()
A tak naprawdę to się cały czas martwię, już w schronisku siostry wariowały a ona tak siedziała i patrzyła, w domu też nie chce się bawić tylko się tuli i furkocze, katarku już nie ma, oczka OK, tylko to rozwolnienie. Wczoraj byliśmy na ostatnim zastrzyku, dostała też coś na rozwolnienie, oczywiście nie pamiętam nazwy, dzisiaj pewnie też pojedziemy.



zawsze najspokojniejsi jesteśmy jak maluch dokazuje jak głupi, po firankach pod sufit skacze i w ogóle. Jakiekolwiek kocie głębsze życiowe przemyślenia w tym wieku budzą zawsze obawy... Też się martwiłam o Karmelkę, że za spokojna była... Na szczęście niepotrzebnie, tego samego życzę Najusi!