Myślisz, że to może potrwać dłużej niż przewidujemy z Małą? Nie strasz mnie.

Jestem optymistką. Będzie reklamowany na akcji w Silesii, Mała obiecała, że już zacznie pracować nad szukaniem domku. Jest piękny, miziasty - powinno pójść gładko. Jak potrwa dłużej niż dwa tygodnie, to się pochlastam. Mam za małe mieszkanie na trzy koty. W dodatku Rudi nie mieści się do mojej krytej kuwety, więc musi mieć własną, pożyczoną, otwartą, tyle że jest ona raczej płytka, więc za każdym razem jak Rudi idzie do kuwety mam wywaloną całą szufelkę żwirku na łazienkę. Pomijając kwestię sprzątania, nie wyrobię na ten żwirek.

No i jeszcze kilka takich nocy jak dzisiaj i ja wyląduję w wariatkowie. Myślę, że już go dzisiaj nie będę zamykała w łazience na noc, może to pomoże. Kot jest cudny, na pewno szybko znajdzie dom. W każdym razie najpierw tak czy inaczej muszę go na prostą z tym jedzeniem wyprowadzić, ale ponieważ już coś skubnął, to mam nadzieję, że pójdzie z górki. Dwa tygodnie przepisowe, od kiedy znalazł się w schronie miną 28 marca, więc wcześniej i tak jest nie do ruszenia. Trzymaj kciuki, żeby się udało. Jak potrwa dłużej, to go przecież nie wyrzucę, ale naprawdę mam nadzieję, że zmieścimy się w planowanym czasie. Moje koty raczej źle znoszą jego obecność. Leją się między sobą. Na szczęście czasem też się bawią, więc nie tracę nadziei, że jak Rudi się wyprowadzi to wszystko wróci do normy. No i Zuzia za chwilę się do niego przywiąże.
Ujmę to tak: gdybym jeszcze raz miała podjąć decyzję o zabraniu go do domu, podjęła bym taką samą. Kotek potrzebował pomocy i zasługuje na nią.Ale...

błagam, niech się uda...