Byliśmy, ale nie mam jeszcze wyników - mam dzwonić po siedemnastej.
Zajonc bardzo się pieklił u weta i postanowił, że żywcem go nie wezmą, a już krwi na pewno nie odda, co mu się prawie udało, mimo trzykrotnego kłucia (wet wyraził nadzieję, ze może ta ilość krwi maszynie wystarczy...). Trzymaliśmy go w trójkę - wet, wetka i ja, ale i tak zostawił na ręce wetki pokaźne szramy. A na stole kałużę moczu. Taka mała zemsta Zajonca.
Pozostałości po zębach do jak najszybszego usunięcia, wcześniej trzeba tylko wyleczyć duży stan zapalny dziąseł - dostał na to Stomorgyl.
W czasie badania wetka nie wyczuła nic niepokojącego, poza chlupotaniem w jelitach - więc jest nadzieja, że biegunkę i wymioty wywołał jakiś pokarm (konkretnie: rozmrożony filet z mintaja, którego jadł poprzedniego wieczora

). Na razie dostał tylko No-Spę w zastrzyku i czekamy na wyniki.
Po powrocie zjadł trochę gotowanego mięsa ze skrzydełek kurczaka - rozdrobnione na malutkie kawałeczki, by mógł połknąc z całości. Ale i tak w pewnym momencie nagryzł i poczuł ból, po czym przestał jeść - tak jest już od kilku dni. I zawsze myśli wtedy, że przyczyna bólu leży w jedzeniu - patrzy podejrzliwie i z wyrzutem najpierw na następny podsuwany mu kawałek, a potem tak samo na mnie...
Fragment dziąsła Zajonca:
Ogromnie dziękuję Wam za kciuki i za wsparcie materialne - zapowiedziane czy już udzielone.
U mnie sytuacja taka, że nawet nie umiem o tym pisać. W każdym razie Zajonc nie mógł sobie wybrać "lepszego" momentu na rozchorowanie się...
Tylko dzisiejsza wizyta kosztowała prawie 100 zł (w tym Fiprex w spraju dla wszystkich kotów, bo poprzednia dawka przestała już działać).
Dziękuję Wam serdecznie!!! :1luvu:
---