

Sliczny, kochany Florek SZUKA DOMU !!! dobrego, troskliwego, odpowiedzialnego, kochajacego....
Pomozmy Iwetce go znalezc!!
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Iweta pisze:Czekam z nadzieja, że może znajdzie się ktos kto go będzie mógł wziąć do siebie i zapewnić mu nalezyta opieke. Ja nie moge poświęcić mu tyle czasu ile on by potrzebował. Za dużo kotów za duzo obowiązków, więc ciagle słyszę jak płacze, żeby go wypuscic.
Iweta pisze:Dawno nie pisałam, a jest niestety o czym.
Zacznę od moich oborowych kociaków, więc skończyłam ich leczenie, oczka są ładne, jeden z kociaków został zabrany do domu, dwa są nadal w oborze, a czwartego....ukradłam![]()
Tak,tak ukradłam i jest u mnie, już mu szukam domu, chociaż musze przyznać , że zakochałam sie w nim na zabój. To taka kochana Iskierka, sliczny, malutki z niesamowitą energią, i radością. Biega z prędkością światła, szczególnie jak ja jestem z nim w pokoju. Kładzie sie na pleckach i daje do głaskania ten swój malutki brzuszek ,który jest czarny z poziomą białą kreską. a pod bródką na białym futrku ma okrąglutką czarną plamkę. Iskierka ma jeszcze leczone oczko, ponieważ okazało sie, że miał skaleczone i pozostała blizna. Tak więc od ubiegłego wtorku jest u mnie ok. 2 miesięczna Iskierka.
A oto Iskierka w całej okazałości...
...
...
...
Od niedzieli jestem też "włascicielką" , Florka. Floruś ma ok 4 miesięcy, znalazłam go płaczącego w ogródku u sąsiadki. Poszłam do niej, powiedziała, że mały jest już tam chyba od soboty, że nawet próbowała go złapać ale prycha i syczy. POwiedziałam jej, żeby mnie wpuściła do ogródka to na pewno go złapie , poszłam do domu po kontenerek i złapałam "dzikie "zwierzątko, ktore syczało i prychało.
Zostawiłam go na noc w transporterku, mysląc intensywnie, skąd wziąć dużą klatke, coby zamknąć "dzikie zwierzątko". Nic nie wymysliłam, więc postanowiłam przenieść go do łazienki i tam wypuścic. Na początku ,oczywiście prychał i syczał, ale postanowiłam po godzinie, że najwyzszy czas się zapoznać , wzięłam więc go na ręce ,troche sie wspierał a za chwile moje "dzikie zwierzatko" mruczało jak traktorek i okazało sie, że to tylko stres zrobił z niego dzikuska.
Florek wyglada ładnie ,ma lśniące futerko i nie jest chudy, jedyne co mnie zastanowiło to pękaty brzuszek, za pękaty. Nie wchodził do kuwety , a jak już wszedł to po to żeby się położyć w niej i wytarzać w żwirku.
Ale widziałam, że posłanie na którym lezy jest w kilku miejscach mokre. Nie robił też kupki ale znalazłam w dwóch miekscach jakby pogubione trzy kawałki. Cały czas miałam w sobie jakiś niepokój.
Dziś rano zobaczyłam , że z tym sikaniem coś jest jednak nie tak, że mały jakby "gubi" mocz. Zapakowałam go więc i pojechałam do weta.
Niestety mój niepokój nie był nieuzasadniony, Florek prawdopodobnie został kopnięty w okolice cewki moczowej, w brzuszek, dopiero po zamoczeniu mu futerka (był brudny od kupki) zobaczyłysmy wielkiego krwiaka, mocz tez jest jakby z krwią , został zabrany do badania i ogonek jest bezwładny czego nie zauważyłam. Gdy wetka uszczypała go w ogonek nie zareagował wogóle , gdy w zwieracz zamiauczał. Zrobiliśmy prześwietlenie, dostał trzy zastrzyki i tabletki do domu. Mam z nim jechać w czwartek na kontrole.
Boże co ja teraz zrobie to 13 kot, nie moge go zatrzymać, kto go ode mnie weźmie? Nie chodzi tu o finanse, choć oczywiście leczenie nie jest tanie, sama dzisiejsza wizyta kosztowała mnie 90 zł , ale o to ,że ja nie mam już miejsca, myslałam, że wezme go do domu i zaczne szukać jakiego DS, a tu masz. Jestem w rozpaczy , dlaczego w ciągu tych dWóch dni nikt nie przyszedł mu z pomocą? Tylko musiałam to być własnie ja?
Co robić?
A oto śliczny Florek...
...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości