Zaproponowałam, że w przypadku problemów finansowych tym razem mogę pokryć koszt konsultacji i leczenia, jeśli takowe będzie konieczne. Poprosiłam o odpowiedź na moją propozycję, jednak zaznaczyłam, że wizyta weta musiałaby się odbyć w tym tygodniu - nie chcę, by kobieta to odwlekała. Jeśli trzeba jeszcze podleczyć kicię, to teraz, a nie jak trafi do kolejnego DS, z którego znowu ją wywalą. Albo w ogóle nie znajdzie się DS dla kota, który "gubi zbyt dużo sierści"

Wysłałam kobietce smsa, że ma w skrzynce mailowej moją propozycję dotyczącą kotki i że czekam na odpowiedź.
No więc czekam. Póki co zero odzewu. Jak do jutra się nie wykokosi, to do niej zadzwonię.
Coraz bardziej złość mnie bierze na tę babę. Jeśli twierdzi, że z kotem coś jest nie tak, to czemu nie ruszy 4 liter i nie skonsultuje tego z wetem





Dostała wysterylizowaną kotkę, zaszczepioną p.wściekliźnie, odrobaczoną, po kuracji przeciwgrzybiczej, z zapasem leków wspomagających odporność i regenerację. I co, myśli, że to już wystarczy do końca życia i nie będzie już żadnych wydatków? To może lepiej pluszaka sobie kupić

Babka niby kumata, pracuje, niby taka z wyższej warstwy. I głupia ci..