I znowu jaja
Wszyscy łącznie ze Stasiem mają chyba ze mnie ubaw...
Fil i Febe już tak przebierają w jedzeniu ze ja tracę orientację czy one wogóle jedzą....
Otwieram nową puszkę - smakuje. Ja nie posiadam się z radości. Wieczorkiem podaję z tej samej i żaden nie chce jeść... Febe zakopuje posłaniem a Fil otrząsa sie z obrzydzeniem... Franek dobrze wie że moze wejsć na głowę. Skończyło się mleko Gimpet - kupiłam to co było. Mleko whiskas. Nie smakuje. Chodzi za mną jak potępieniec i wlepia we mnie te swoje ślepia.......Z jedzeniem bardzo, coraz bardziej róznie... Ale fizycznie całkiem przyzwoicie. Chodzi, barankuje, czasem startuje do kotów no i przychodzi na ręce.
Krowiego nie dam bo znowu zasrajduli mi wszystko co sie da...
Ale za to jak się przydarzy saszetka whiskasa to się wszystkie trzy zabijają na zakrętach tak pędzą do misek...
I po co ja się wysilam
Siedzę godzinami na stronkach Krakvetu, wybieram, przebieram dopasowuję do wieku, potrzeb , smaczków i płacę całkiem sporo, a one mają to pod ogonkiem.
Skończy się na tym że kupie zgrzewke saszetek whiskasa i niech mają to co chcą...
Mamunia ostatnio niedomaga a one mi jeszcze dokładają problemów...
Ale i tak sa
Aha Filkowi cos sie ostatnio miesza... Zaczyna polegiwać w kuwecie...