Z dumą muszę przyznać, że mam kota, który gotów jest bronić mnie przed wszystkim. Nawet przede mną samą
Bladym świtem (jeśli można nazwać tak porę, o której zwykle wstaję, a za oknem panują nieprzeniknione ciemności

) wstałAm z łóżka, powlokłam się do kuchni po porcję wspomagaczy budzenia, przyodziałam jako tako, po czym z parującym kubkiem w ręce postanowiłam... udać się z powrotem do łóżka. W czarnych rajtkach i swetrze

Lekko narzuciłam na siebie kołderkę, spod której wystawała tylko jedna czarna stopa...
Kit zbliżył się do łóżka. Tu trzeba wyjawić, iż poszczególne części ciała rudzielca pozostają w permanentnym konflikcie

. Ponieważ głowa jest ciekawska, szyja mojego bohatera wyciągnęła się do niebywałych rozmiarów. Doopa, będąc nad wyraz ostrożną, pozostała daleko w tyle, metr z kotem
Kit wyciągał się jeszcze przez chwilę, czujnym wzrokiem spoglądając na zastaną sytuację, jak winniczek na Francuza

Jego oczy przeszły prawdziwą ewolucję od płynnego złota do czarnego jak smoła onyxu, a kiedy nasycenie czerni osiągnęło punkt kulminacyjny, dziarski Kit wyciągnął łapę i... przywalił czarnej stopie
Stopa ani drgnęła, co wprawiło Kita w iście szewską pasję. Zwykle to, w co przywalił łapą, spierniczało z prędkością światła gdzie pieprz rośnie, bowiem bało się bardziej niż nasz dzielny Old Shatterhand

. Tymczasem krnąbrna stopa tkwiła tam, gdzie tkwiła i ani myślała wyrazić Kitowi należnego szacunku

.
Kit postanowił przywołać ją do porządku. Walnął raz i drugi. Na jego pyszczku pojawił się wyraz szczególnego uporu wraz z odrobiną narastającej frustracji. Po chwili przemyślenia doszedł do wniosku, że być może jest "prawołapny", a lewej łapie, którą wykorzystywał do pacyfikowania czarnej stopy, brak odpowiedniej, że tak powiem, siły rażenia. Walnął więc prawą

A gdy i to nie dało żadnego rezultatu, oddalił się z godnością, bo chyba nie było o czym gadać z tak niepojętną stopą
