Na szczęście była to krótka choć ulewna burza.Teraz wyszło słonko i znów się robi duszno i upalnie.
Była koleżanka i przyniosła mi grafik. I tu się wku*łam na maxa
Gdy planowałam urlop wyraźnie zaznaczyłam, że chcę urlop od 19.06.17 do 2.07.17 . Nie chciałam żeby powtórzyła się sytuacja z zeszłego roku ,że kazano mi po urlopie do pracy przyjść w sobotę i niedzielę.
Dziś patrzę na grafik i co ? i do pracy mam iść 1.07.17 na 6 do 14

No to się wściekłam. Ze sprzątaniem w czarnej dupie jestem a te mi każą do pracy w sobotę przyjść. Zadzwoniłam do kierowniczki i mówię ,że musi zmienić grafik ponieważ ja wyraźnie zaznaczyłam od kiedy do kiedy chcę urlop. Ona do mnie ,że ona nic nie może zmienić bo jest w niedzielę remanent a zostajemy tylko we trzy bo jedna od pierwszego odchodzi i bla, bla , bla.....
Powiedziałam jej żeby się postarała bo skomplikowała mi tylko życie przez ten grafik bo gdyby od razu powiedziano mi ,że po urlopie będę musiała do pracy wracać w sobotę tobym inaczej sobie wszystko zorganizowała a tak to po remoncie jestem w czarnej dupie .
Stanęło na tym ,że w sobotę przyjdzie za mnie koleżanka a ja jej ten dzień oddam w czwartek albo w piątek dni na które mam wstawiony urlop

bo podobno w tym miesiącu musiała mi w trakcie urlopu powstawiać dni wolne a ten urlop żebym miała wolne przenieść na lipiec. Początek miesiąca mam bardzo pracujący za to pod koniec mam po 3 - 4 dni wolnego pod rząd tylko ,że wtedy będę na zwolnieniu i te ich dni wolne będę miała głęboko gdzieś bo będę na L4 ( mam nadzieję ,że tym razem mnie przyjmą do szpitala). I wierzcie ,że będę wtedy ciągnęła zwolnienie ile się da by za szybko tam nie wrócić.
Jedyną pozytywną wiadomością którą mi dziewczyny przekazały to ta ,że moja "ulubiona" koleżanka konfident jeden przenosi się na inny sklep tam gdzie idzie jedna z naszych z-cy kierownika też szalenie "lubiana" przez wszystkie dziewczyny.