
Dzięki Puszatku za troskę, ale żadne tam choróbska nie będą dyktować co JA mam robić


Wieczorem leczyłam się grzańcami na grillu, nie wiem, czy jest lepiej, ale przynajmniej było przyjemnie

Balbinki cudne, pamiętam z tamtego roku to uczucie pustki i ciszy jak maluchy poszły do domów, też się nie nadaję na DT.
Masz Kasiu jakieś wieści z nowych domów ?
Krowencjusz się rozpanoszył na dobre, zabrał Maludzie ulubiony fotel, zabiera mu zabawki, pakuje się z łapami do jego miski no i najgorsze zajmuje moją uwagę w większości przecież należną Maludzie. Maluda jest zazdrosny, wyraźnie, czasem się bawią, ale myślę, że życzyłby sobie, żeby to małe gryzące zniknęło z jego przestrzeni

Pruszyn jest bardziej cierpliwy dla małego, pozwala się gryźć po uszach i pętać między łapami.
Obrazki Krowencjusza będą, będą, tylko doładuję aparat.