Zilvana pisze: Zajmuję się sobą, bo co robić.
I tak trzymać

Powoli się kotki do siebie przyzwyczają, a Isia nauczy od Florci, że to fajnie być mizianym i przytulanym.Mam taką nadzieję, przynajmniej.Trzeba się postawić w sytuacji kota, one przecież nie rozumieją, że nie ma o co walczyć, że dobrze im będzie razem.Im obu zawalił się świat, nie pojmują dlaczego.Florcia jest bardzo proludzka, co widać i naprawdę należy podziwiać ją za to, że nie schowała się gdzieś w ciemnym kącie i bała się wyjść.Transporterek, jazda samochodem, obce miejsce, to bardzo dużo stresu.Ale ona ma inny charakter niż Isia.Isia jest nieśmiała, wycofana, bardzo mi jej szkoda, ona też jest całkowicie zdezorientowana.Uważam, że dla niej dokocenie jest najlepszą rzeczą, jaką mogłaś zrobić.Podawałam przykład Korby i Felusi, darły koty na początku, a teraz są nierozłączne.Podobno jak krew się nie leje, nie ma się czym przejmować, ale to tak się mówi, ja nie znoszę, kiedy koty na siebie syczą czy warczą.Nie zrobią sobie krzywdy, każda ma gdzie uciec.One nie wiedzą jeszcze, czego jedna od drugiej może oczekiwać, obserwują się i tyle.Kiedyś tymczasowałam bardzo dużo i musiałam wyjeżdżać do pracy, nie było mnie po kilkanaście godzin.Zawsze wtedy bałam się wracać do domu, oczyma duszy widziałam kłaki i krew na podłodze.Nic podobnego.Wracałam, a koty wychodziły zaspane z kątów, żeby się przywitać.Będzie dobrze już za kilka dni, zobaczysz.