

oczywiście, brzuchata.
Zawzięłam się i stałabym, trzymając sznurek, choćby całą noc. Bo jak nie dziś, albo jutro, to po weekendzie długim może już by nie było trzeba.
Chciałam ją do domu targać, ale koleżanka łapaczka zadzwoniła do weta i zgodził się, żebyśmy ją mu przyniosły

Ufff, strasznie mi na sercu leżała.
Specjalne podziękowania dla Fanszety, która poinstruowała mnie, że jak klatka na sznurek, to lepiej od tyłu.
Zadziałało doskonale
