Mamy huśtawkę. Od czasu ostatnich wpisów Chrumcia zjadła jeszcze całkiem sporo w poniedziałek rano, ale potem przestała jeść wystarczająco dużo, aby żyć. Chrumcia codziennie rano i wieczorem melduje się przy miskach i zachowuje się jakby była bardzo głodna, ale jak się jej da coś do jedzenia, to powącha i czasem poje trochę, czasem nie. Muszę ją namawiać, czasem zje bo wątróbka jest w kupce i ładnie pachnie, a czasem wręcz przeciwnie trzeba jej dawać wołowinki po kawałeczku, bo jak jest na kupce to nie. Tak nam minął tydzień, oczywiście dokarmiam ją strzykawką, jeżeli uznam, że za mało je, czyli prawie codziennie.
Jak już doszłam do kolejnego załamania, że jak ona nie chce żyć, to ja nic na to nie poradzę, to ona dzisiaj od rana zajada że aż miło. Wątróbka, Łiskas, Groumet, mleczko, nawet chrupki sama jadła

Wszystkiego po trochu, od rana siedziała, żądała jedzenia i jadła. Wieczorem znowu nic

może rano się najadła.
W każdym razie jak mam nadzieję na przełom, to Chrumcia sprowadza mnie na ziemię

W poniedziałek kończymy leki, które teraz dajemy i udajemy się na kolejne badanie krwi.