ubiegłaś mnie Gosiu

miałam dziś właśnie napisać co u nas słychać.
Wczoraj Frotka doszczepiona, więc mamy obydwie już "z głowy" na rok

Oczywiście pojechaliśmy (a raczej Paweł pojechał, bo ja zostałam w domu z Szymkiem i Nają) z listą pytań i lekarz był prawie pod obstrzałem, ale dzięki temu uspokoiłam się i wiem co robić dalej.
Tak więc: Frotka wygląda dobrze, jednak słychać u niej świsty w tchawicy. Na razie nie kwalifikuje się do antybiotyku, powinna sama to zwalczyć. Oczka ma załzawione, szczególnie prawe - od czasu do czasu duża łza jej wypływa. Choć widzę poprawę, to do perfekcji jeszcze nam daleko. Dostała Immunodol Cat i kropelki do uszu - ma cały czas problem z brudnymi uszami - może być po świerzbie, ale nie drapie się, Naja też nic nie ma. Możliwe, że ma problem z umyciem ich porządnie i stąd problem. W każdym razie raz dziennie mamy jej podawać, "wytrzepać" uszy i wyczyścić delikatnie watką bądź chusteczką.
Nie odrobaczamy na razie, zawieziemy niedługo do badania próbki obydwu panien.
Sikanie po kątach - choć już mniej się pannie Frotce zdarza, to jednak jeszcze wpadki są. Odpukać na kołdry już nie robi, na dywany też nie. Tak jak Naja na początku schodzi na dół i robi swoje... :/
Lekarz powiedział, że upatruje w tym swoisty bunt przed zmianami, szczególnie, że mała raz robi do kuwety raz nie. U mamy Pawła robiła 100% do kuwety. Tak więc cierpliwość i uczenie kociaka gdzie jest miejsce na załatwianie swoich potrzeb.
Frotka przez całą drogę miauczała (czytaj płakała), jak tylko zajechaliśmy pod dom zaczęła mruczeć

niesamowite! nie wiem czy poznała, czy to zbieg okoliczności - ja twierdzę, że poznała
Widać, że dopiero teraz zaczyna się aklimatyzować na całego. Choć była maluszkiem, ta ciągła zmiana miejsca zamieszkania i właścicieli miała ogromny wpływ na nią. Tak jakby nie chciała do końca się przyzwyczajać, bo przecież niedługo stąd sie wyprowadzi

dlatego wczorajszy wyjazd do lekarza był dla niej stresem. Przychodzi się miziać, wystarczy ją dotknąć i już mruczy na cały dom

wołana przybiega - tylko do miski, ale ja twierdzę, że to do mnie

Zwykle śpi przy mnie na fotelu jak się uczę czy siedzę przy kompie. Od czasu do czasu ją głaszczę, to mruczy, a ostatnio nawet ugniotki były
Jak ktoś obcy do nas przychodzi w panice się kryje pod fotel

ale i tak widać, że bilans jest dodatni - coraz pewniej się czuje, coraz bardziej nas... kocha? akceptuje?

coraz bardziej sie przywiązuje

zdobywamy jej zaufanie.
Po powrocie Naja przywitała ją fuczeniem - chyba czuła lekarza. Tak więc stres przeniósł się tez na Naję. Po ok 20 minutach podchodów Frotki Naja skapitulowała i fuczenie się skończyło

choć tłumaczyłam, że to przecież nasz maluch, nikt jej nie podmienił i nie ma powodów do zmartwień

musiała się ewidentnie sama przekonać i jak Frotka zaczęła się bawić jej ogonem (nagminnie to robi, to już jest rytuał) Naja zrozumiała, że to na 100% jej kumpela

Ja od razu zasiadłam przez kompem, odpaliłam kocie ABC by zobaczyć jak się podaje tableki kotu i już miałam masakryczne wizje w związku z tym...

ale coś mnie tknęło i stwierdziłam, że dam powąchać Frotce Immunodol Cat - wyjęłam tablekę i jej podałam. Wtrąbiła ja szybciej niż się zorientowałam

byłam w szoku - mój grzeczny kotek

nie wiem jak u Was, może te tableki mają coś "kociego" w sobie i koty chętnie to łykają? A ja się bezsensu cieszę
w każdym razie problemu na razie nie ma.
Dziewczyny mają już swój zegar, wiedzą dokładnie kiedy nasze budziki dzwonią. Codziennie rano jak słyszę budzik i po niego sięgam, widzę siedzącą zaraz obok niego Naję wpatrzona we mnie z miną NARESZCIE!

Frotka zaraz po sygnale zaczyna wariacką zabawę na naszych nogach na kołdrze, po chwili jak nie zajmuję się głaskaniem Naji tylko przekręcam się na drugi bok (jeszcze 5 minutek) to Naja dołącza do Frotki i latają po naszych głowach, tak więc pobudka jest gwarantowana!

spryciule, wiedzą, ze im szybciej wstanę tym szybciej micha będzie pełna.
Żarłoczkiem w dalszym ciągu jest Najka. Zjada swoją porcję, a potem bezczelnie pakuje swój łepek do miski Frotki, która uprzejmie się z nią dzieli

Śpią i bawią sie razem - 100% zgoda zapanowała

Teraz obydwie witają nas od progu - Naja nauczyła gówniarza jak się trzeba zachwywać

obydwie stoją na schodach gotowe do przywitania i głaskania - szczególnie Naja

idę na górę to biegnie koło mnie, na górze skacze, wywraca sie - choć widać, ze zaspana jeszcze to juz zaczyna brykać. Rytuał musi być - biorę ją na rączki i witam się porządnie miziakami - Naja nie ustąpi puki się nie wtuli
Wczoraj jak ją miałam na rękach i podeszłam do Pawła by się z nią przywitał położyła mu łapki na ustach i zaczęłam przebierać nimi tak jakby chciała go za twarz złapać i przyciągnąć do siebie

nie było wyjścia musiał się poocierać troszkę na dzień dobry
Aha. A propos "nietrafiania"

Frotki do kuwety. Zauważyliśmy, że jak Frotka wchodzi do kuwety, Naja od razu jest w pokoju i zaczyna sie polowanie na kangura (czytaj Frotkę w wyjściowej pozycji). Nie wiem, ale może też tu tkwi przyczyna sikania i qpkania po kątach... ? Jak pilnujemy panny i Frotka ma spokój to zawsze zrobi. Włożona do kuwety też zawsze załatwia się po czym pieczołowicie jeszcze wszystko zakopie.
Tak więc cierpliwość i pilnowanie na pozostaje. Najgorzej w nocy - bo rano zawsze znajdę prezencik na dole...
Zdjęcia będą!

nie zdążyłam, bo sesja...

jeszcze tylko 4 egzaminy i mam nadzieję, w niedzielę wieczorem będzie po wszystkim

Pozdrawiamy!