ship ahoy, sailors!
się pisze z podróży - siedzę w pociągu do Bydgoszczy i zabijam czas oraz smród czyichś skarpet obok mnie, jedno i drugie męczy...
tak mi jakoś wychodzi, że Panda jest już u mnie ponad dwa miesiące, zaczął się trzeci - a mam wrażenie, że jest już straszny kawał czasu z nami... Bardzo wrosła w mój dom, Nocek, jak wiadomo, Kot-dżentelmen - natychmiast ją zaakceptował, z Piksunią nadal stosunki są chłodne, ale.. coraz częściej obie Damy rozkładają mi się do głaskania symultanicznie

, jedna obok drugiej, wtedy jest kizianie na dwie ręce, po czym nadchodzi Nocunio z miną "nikt nie mnie nie kocha?!?.." i naprawdę zaczynam się zastanawiać, jakby się tu nauczyć głaskać Kota stopą...

Pola spędza ze mną bardzo dużo czasu. Oba pozostałe Koty w ciągu dnia siedzą z upodobaniem w drugim pokoju, tam śpią, wyglądają przez okno - a Polcia przy mnie: jak pichcę, jak dłubię w lapku, jak sprzątam, jak... siusiam ;D - niech no tylko otworzę drzwi od kibelka, zaraz słyszę "drep, drep" pazurków po podłodze i Dziewczynka leci zobaczyć, co tam pańca wysikała ;D
Kiedy kładę się na krótką drzemkę w ciągu dnia, to właśnie Pola wskakuje od razu na tapczan obok mnie i podstawia się do głaskania i to ona najczęściej ostatnio jest moim immobilizerem (że znów zacytuję z mojego ulubionego Kociego bloga ;>) na kołdrze

Fajna ta wąsata Zabrzanka ; ))...Przypomina mi się często, jak zobaczyłam ją po raz pierwszy - zajrzałam do auta i spojrzał na mnie kontenerek wypełniony czarno-białym Futrem

- miauknęło cicho na moje "cześć, Kiciunia..." i zrobiło taki gest, jkaby chciało się wybrzuszkować - do zupełnie obcej osoby....
I chyba mnie naprawdę polubiła. Jak myślicie?..

A po obiedzie leżę tak:

