Moderator: Estraven
czitka pisze:No i upał sakramencki.
Cukier Pasia unormowany pięknie, mamy rejestry 210-230 przed insuliną, ciut zmniejszamy dawkę i kontrolujemy, jest dobrze.
Czitusia od piątej rano już mordkę drze w szafie, że wychodzi, to znaczy tyle, że ja muszę wstać i wyjść z nią a za nią wynieść legowiska, koszyczek, miski, pogłaskać i zostawić na murku przy wejściu do domu, a tam już sobie poradzi. Teoretycznie mogę się położyć, ale teoretycznie tylko. Bo wtedy wynurzają się z traw Pasio i Bratu i lezą do domu bo może śniadanko już, Mami w tym czasie twardo śpi w domu w kuchni na ławie. To ją budzą, że może jemy, Cosia się wymyka do ogrodu i jest szósta. Śpię do ósmej, bo insulina. Ale jakoś dajemy radę.
A potem leżą zezwłoki w trawach i na szczęście nie jedzą do drugiej, a robi się coraz bardziej gorąco.
I tak byle do wieczora. Popołudniem Czitunia nagle otworzyła oczęta i mówi, że na Pytona wyskoczy:
ale wysoko nie pozwoliłam, bo Pyton duży, od domu większy
.
No i kolacja, Chłopaki w komplecie, Mami za chwilę, jak sobie pójdę, bo nie wolno na nią patrzeć gdy je, Mami lubi w skupieniu i bez świadków z aparatem.
I dzisiaj zrobiliśmy wielkie zamówienie w Zooplusie, paki przyjdą pewnie w poniedziałek, bardzo się cieszymy i bardzo dziękujemy: Paś, Bratu i Mami.
Noc może chłodniejsza będzie, oby!




czitka pisze:Rano niestety nam nie wyszła ta remisja, wrócił cukier, ale nie dramatycznie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości