Dziękujemy za kciuki! Prosimy o jeszcze!
Qua już zapomniał jak było

widocznie z okazji moich imienin postanowił mi odpuścić trochę. To nic nie zmienia jak jeszcze trochę takich akcji porobi to Go uduszę.
Generalnie było strasznie, okropnie, tragicznie. Qua wyszły trzecie powieki, w gorszym oku zaczęła wychodzić też z góry, gładzony i to długo nie mruczał chociaż nastawiał łepek do dłoni (ja to pisałam często ale to jest mruczek pierwsza klasa, gładzony zawsze mruczy, czasami wystarczy do niego zagadać żeby mrukał sobie), język miał na wierzchu. Niespokojnie łaził po domu płacząc. Uśpiłam Pana Bezę i nie powiem co zrobiłam ale coś skrajnie nieodpowiedzialnego. Może usprawiedliwi mnie to, że musiałam mu jakoś pomóc a to wydawało mi się najlepszą drogą, a nasza pani wet nie odbierała. Ja tracę głowę w takich chwilach. Całe szczęście pomogło.
Teraz oczyska znowu piękne, wielkie, bystre, bez ślady trzecich powiek. Mruczenie znowu jest kiedy tylko jest do niego cień powodu, zjada sobie jajko z miodkiem, trochę suchego podgryza... i próbuje polować na tasiemkę. Z tasiemką się niemal pokłóciliśmy została schowana, żeby jednak chłopak nie próbował być rozrywkowy.
Ja osiwieję, oszaleję, sama sobie zejdę na serce.