Już jesteśmy w domu.
Podróż przebiegła bardzo spokojnie, Szarak - oaza kociego spokoju lub skamieniały z przerażenia, kilka razy po drodze kichnął, raz się przeciągnął i to wszystko
W domu - zakropiłam nochala, kocio skichał się az miło, oczy też zakapałam, nawet nie protestował. Rzucił się na suche, popił rozpuszcznym Convalescentem - apetyt dopisuje. Niestety nasadziłam Szaraka do kuwety, ale nie postarał się, kupska wciąż ani śladu, a brzucho jak balon
Zaraz pobiegnę do apteki po parafinę, bo nie mam w domu, a boję się że do jutra małemu brzuchal pęknie...
Zdjęć na razie nie robię, nie chcę Szarucha straszyć fleszem, a nie wygląda on zbyt ciekawie, brud, gluty i chudość - oto dominujące elementy kociego pejzażu
Andorka - jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc
Nigdy nie miałam zakorkowanego kota, powiedzcie - w jakiej ilości tę parafinę w niego ładować??