Zgodnie z tradycją trzeba raz na trzy miesiące coś napisać
U nas spore zmiany nastąpiły: od początku marca przeprowadziliśmy się do innego mieszkania. W końcu mieszkamy sami z kotami - mamy dla siebie całe dwupokojowe mieszkanko (dla miejscowych - skrzyżowanie Dworcowej z Kołobrzeską) i mam bliziutko do pracy. Kotuchy jakoś się w końcu zadomowiły. Tylko Czarnuch miał problemy z aklimatyzacją, łaził po domu i darł ryja bez powodu, ale już mu przechodzi.
Rudy zdrowy, cały czas na RC Hypoalergenic (pewnie już tak zostanie). Dymuch jak na schroniskowego dzikusa przystało ma odporność na wszystko i nie ma z nim żadnych kłopotów.
Fusik natomiast od jakichś dwóch miesięcy wykazuje... seksualne zapędy. Mianowicie gwałci kocyki i czasem mnie

Nie wiem skąd to u niego - wykastrowany był jak tylko jajka się "ujawniły", na 99% nigdy "nie był z kobietą"

Włazi na kocyk, na moje nogi lub plecy, włącza motór, udeptuje, wyciąga "marchewę" i wykonuje ruchy frykcyjne z maślanym wzrokiem. Jak się go przegania lub przeszkadza to krzyczy oburzony
Czy to się leczy?
Po świętach mieliśmy w planach przywieźć ze sobą kotkę teściowej na sterylkę, bo ma obiecany darmowy zabieg w Poliklinice UWM'u. Tylko, że nie wyszło :/ Jak po nią przyjechaliśmy, to się cholera schowała w obudowie kominka i nie dała się wyciągnąć. Spędziliśmy tam ponad godzinę nęcąc jedzeniem, podpuszczając naszymi kotami, ale tylko fukała na nich z czeluści i nie wylazła. Musieliśmy w końcu odjechać sami.
Jak Marta będzie miała wolny weekend to po nią niedługo pojedzie - na pewno coś wtedy pofocimy, bo śliczna jest srebrna i z rudo-czarnym duetem będzie się ładnie komponować.
Poza tym zamówiliśmy superfajny i wielki drapak u covu

, bo nasz słupek wygląda już jak palma (taki obskubany). Jak dotrze i "się zmontuje" to też się porobi jakieś zdjęcia.
Żeby nie było krzyków, że tak rzadko się ujawniam - ja tu naprawdę często zaglądam, tylko bardzo rzadko coś piszę. Serio 