Sonia i Otis - zamykamy wątek - pamiątkowe wpisy str. 100!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 27, 2006 17:39

Faraon lał i znaczył tylko przed kastracją, ale jak już wybrał obiekt trykania to z pełną premedytacją, np. rozkręcony komputer :oops:
Efekt był taki, że swoim przepięknie pachnącym moczem spalił płytę główną i kartę graficzną, a smród szczochów musiałam plenić tydzień :roll:
Co do znaczeń, to masz rację, Farciu to red point a Otis ma znaczenia niebieskie, czy błękitne, ja sie tam nie znam :?
Hania
Obrazek

Hanuś

 
Posty: 277
Od: Sob lut 19, 2005 10:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 27, 2006 18:00

Fantastyczny podpis :D Jak widzę taki zwiśnięte ogonki, to normalnie mam ochotę za nie pociągnąć, aż się muszę hamować...

Otis nigdy nie znaczył, jak do nas przyszedł to był jednojajecznym kastratem - prawdopodobnie wet wyciął mu tylko jedno jądro, które zeszło do moszny, drugie zginęło gdzieś w czeluściach brzucha. Nasi weci podejrzewali wnętrostwo...zdecydowaliśmy się poszukać zguby, bo takie zguby nowotworzeją :cry: w środku był czynny nasieniowód, który prowadził wgłąb pachwiny, jądro zostało wycięte razem z tłuszczykiem z przepukliny tłuszczowej :D

A to zwiśnięty ogonek...no czyj?

Obrazek

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob maja 27, 2006 21:37

izaA pisze:No i jest...
Obrazek

.. no jest :D
Piękny zezik, musi być kocio rozczulający z tym swoim zezikiem.
Biedroneczka śliczna (już pisałam w wątku o dniu matki ale się powtórzę) i ten uśmiech rozbrajający. Wszystkie zresztą dziewczynki kapitalne mają minki na wspólnym zdjęciu i to skubanie spódniczki z przejęcia :P

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie maja 28, 2006 7:58

Ile ja się wyczekałam na to zdjęcie, bo co i rusz. któremuś znudziło sie patrzenie i odchodziło, ale w końcu moja cierpliwość się opłaciła i mam trzy zwisy kocie :lol:
Izaa to nieźle się mieliście z tą kastracją, ale już po krzyku i Otisek zdrowy jak rydz, a mój Farciu przez te zapalenie dziąseł ciągle cierpi, a mnie się serce kraje i unikam ostatecznej decyzji... :cry: Najdziwniejsze w nim jest to, że pomimo bólu on woli jeść suchą karmę niż mokrą, ale to chyba pozostałość z przeszłości, kiedy dostawał tylko karmę suchą z Biedronki 8O
Mówię Ci, wolałabym go znaleźć na drzewie niż znać tą babę, co to korzystała z niego tylko jako z rozpłoodowca, a poza tym guzik ja obchodził :( Ehhh
Hania
Obrazek

Hanuś

 
Posty: 277
Od: Sob lut 19, 2005 10:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 28, 2006 15:28

Po tej operacji była jeszcze bardzo długa rekonwalescencja, bo się martwica tkanek przyplątała...oj pisałam o tym kiedyś...Otis miał dziurę w brzuchu jeszcze na Wielkanoc, a zabieg był przed Wszystkimi Świętymi...teraz mamy z głowy, w przyszłym tygodniu idziemy na zdjęcie kamienia, wetka powiedziała, że spróbuje na żywca, jak się będzie mocno bronił, to go ogłupimy i już :?

Problem z kotem zdjętym z drzewa jest taki, że nic kompletnie o nim nie wiesz, nie wiesz czy uciekł czy ktoś go wyrzucił - ale w przypadku Otisa, podejrzewamy to drugie, bo ogłoszenia wisiały wszędzie, moja wetka współpracuje z Urzędem Dzielnicy i zdjęła go interwencyjnie, musiała więc szukać właściciela, ale nikt nie zadzwonił :cry: Nie wiemy więc ile ma lat, co jadł - domyślam się, że domowe jedzenie, bo za szynkę i śmietanę da się pokroić, co lubi - spać pod kołdrą i podgryzać w czasie zabawy, albo kiedy zła pańcia nie daje szyneczki a sama się obżera :twisted: Nie wiemy, kiedy ostatni raz był szczepiony - będę szczepiła go teraz, prawie rok od przybycia do nas, żeby przez przypadek nie powtarzać dawki za szybko. Nie wiemy na co chorował - chyba był kiedyś przeziębiony, bo czasami pokichuje tak śmiesznie, a Sonia nigdy tak nie robi. No i miał chlamydie w oczach, bo w czasie dokocenia pod wpływem stresu znów się pojawił czarny wyciek z oka, ale przeszło samo, jak się sytuacja unormowała. Do tej pory nie mogę podarować temu komuś, że wyrzucił na pastwę losu takiego: pięknego, nakolankowego, myziastego i dobrze ułożonego kota, morduchę naszą kochaną...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro maja 31, 2006 21:54

Otis był dzis u swojej wetki. Wyczyściła ząbki na żywca 8O Kamień pięknościowo odskoczył, a Otis - no nie powiem - nie będzie jej za to kochał, ale nawet dał sobie poszorować specjalną pastą na maszynce z gumką 8O Tak więc ząbki białe jak perełki i jeszcze doooopsko skłuliśmy - szczepienie...o cenie nie będę pisała, bo chyba potraktowała nas wyjątkowo ulgowo :D Dobrze mieć taką zaprzyjaźnioną wetkę, co pięne koty z drzewa zdejmuje i jeszcze nie zdziera, co nie?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 01, 2006 8:15

Zdjęcia sprzed minuty, sobie człowiek na chwilę przysiąść nie może :D

Obrazek

Sonia stwierdziła, że jednak za ciasno, a Zuzia za wolno robi zdjęcia :D

Obrazek

Prawdę mówiąc - tak ostatnio wyglądam prawie każdego wieczoru 8) ale ranek zdarzył się pierwszy raz i do tego w kuchni :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 01, 2006 9:19

U mnie jest zawsze podobnie, ale z małą róznicą...dochodzi jeszcze Fini, która do najmniejszych już nie należy. Kocham te chwile, kiedy wszystkie moje futra tak się garną do mnie :lol:
Wczoraj byliśmy z Farciem u dr Jodkowskiej - spec od chorób mordki.
Faraon dostał drugą dawkę silnego sterydu i tak się zaczynam obawiać, czy to nie zrujnuje mu nerek i wątroby choć narazie wyniki miał superanckie. Ciocia wetka powiedziałą, że kotek śliczny, a on cwaniak postanowił oszukać nas wszystkich i udawał że zasypia, że mu tak tam dobrze, że on teraz troszeczkę pośpi, więc prosze mu nie przeszkadzać...he he he. Biedulek zawsze strasznie się stresuje tymi wizytami, miauczy w aucie całą drogę, no ale dostał dwa zastrzyki i było po krzyku. Mam nadzieję, że mu to jakoś pomoże :roll:
Hania
Obrazek

Hanuś

 
Posty: 277
Od: Sob lut 19, 2005 10:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 01, 2006 9:26

:ok: za powodzenie kuracji Faraona...Otis wchodzi do transporterka bez żadnych oporów, ale w samochodzie miauczy całą drogę :D U cioci wetki nie chce wyjść z ukrycia i musimy go czasem "wysypać" :wink: Wczoraj był bardzo dzielny i nawet mocno nie walczył, zresztą kto by tam walczył z moim TŻ-tem :wink:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 01, 2006 20:37

Powiem tak, że wątek odwiedzany - widać po liczniku, ale żebym musiała narzekać na ciągle rosnącą liczbę wpisów :wink: to jakoś nie za bardzo mam powód :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 01, 2006 20:41

izaA pisze:
A to zwiśnięty ogonek...no czyj?

Obrazek


o jeny, ale czadowa fotka :lol:
Komuś uciekł ogon 8O

Dasia

 
Posty: 1311
Od: Sob lip 23, 2005 20:51
Lokalizacja: Legnica

Post » Czw cze 01, 2006 20:58

U nas to widok codzienny - bo za firanką stoją wielkie papirusy do podgryzania, tzn. one kiedyś nie były do podgryzania, ale od kiedy są koty...wiele się zmieniło...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Czw cze 01, 2006 21:40

izaA pisze:
kropka75 pisze:Tylko ja dalej nie wiem, gdzie Wy tego zeza widzicie? :D


Oj Kropka, bo zaczynam mieć pewne podejrzenia co do Twojej wady wzroku...wiem, że zdjęcie nieostre, ale zezik jak na dłoni :D Mówię Wam, jak on spojrzy tymi swoimi ślepiami prosto w...nos własny :lol: to nie wiem czy smiać się czy płakać....zezowate szczęście moje :1luvu:


Hi hi hi
Wadę wzroku to ja mam faktycznie. :) Ale z tego co widzę Ty też sokolem nie jesteś. :)

Znaczy Otis widzi tylko czubek swojego nosa? :D Samolub jakiś. :D

A fotka z kuchni super. :) Co dwa koty to nie jeden. :) Szkoda tylko, że to takie malo wygodne jest. :)

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt cze 02, 2006 8:21

Już chyba to pisałam - mama natura i biologiczny tatuś obdarzyli mnie wszystkimi wadami wzroku jakie mogą się pomieścić razem w jednym narządzie, tzn. zez, dalekowzroczność i astygmatyzm...miałam operację na zeza w wieku 3 lat - więc nie wyglądam jak Otis :wink: ale okulary noszę na stałe od 1-go roku życia...nawet miałam przebłyski na szkła kontaktowe, ale okazało się, że mimo operacji będzie widać zeza, bo oko robi w szkłach co chce, a w okularach patrzy tędy, gdzie najlepiej widzi czyli przez środek :wink: Dodatkowo cena szkieł nie obracajacych się po rogówce - astygmatyzm - jest szokujaco wysoka...no i jeszcze jedna sprawa, ja lubię siebie w okularach 8) jak się przez 33 lata ma coś ciągle na nosie to nie można tego nie lubić co nie? Nie mówiąc o tym, że twarz rosła mi z nimi i jak zdejmuję to widać, że czegoś brakuje...

A takie wspólne leżenie na kolanach jest nie tylko niewygodne dla nich ale też dla mnie i dlatego nie mogę sobie wyobrazić większej ilości kotów w domu, no chyba , że kolejny przekonałby sie do kolanek TŻ-towych :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt cze 02, 2006 12:25

Jasne. :) Mój drugi kot też miał siedzieć na TŻ'ie ale jakoś ciągle oblega moje kolana. :) Jak odbieram pocztę to już nawet nie siadam do kompa, bo wiem, że mnie przygniecie. Czytam i piszę na stojąco, zgięta w pół, jak paragraf, a on i tak próbuje się dostać na mnie - staje na dwóch łapach jak pies i wciąga doopsko do góry żeby się wdrapać. :)

A z oczami to faktycznie bywa przerąbane, ale... niektórym w okularach jest fajnie. :) Ja też swoje lubię. :) Mają nawet swoje plusy... Raz, że nie widać cieni pod oczami, które mam od urodzenia chyba. Dwa, że wreszcie mogę kupić papierowy bez dokumentowania wieku. :lol:

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1401 gości