Drakulku kochany
Nie pisalam, bo mialam migrene i lekka depresje. A to z dwu powodow.
Po pierwsze: Podejrzewam Marysie, ze wygonila Juniora, bo nie widzialam go juz od paru dni. Sama nie otworze szafki, gdzie leza moje smakolyki, i jestem sfrustrowana. Bosh, gdzie ona go schowala?
Po drugie: dzisiaj marysienska znow przegladala jakies ksiazki o kotach, i nagle patrze, rozdzial: "koty domowe"...a tam, bosh bosh, na fotce jedna taka wypisz wumaluj JA!
Marysiu - mowie jej - to zlosliwa propaganda tudziez blad w druku. Prosze cie uprzejmie, abys "domowe" poprawila na "palacowe", bo tego afrontu nie zdzierze.
Uff, problemy mi sie pietrza
Na dodatek rozpoczela druga sesje foto, i jak tylko sobie gdzies przycupne, to ona mi flashem po oczach! Nie po oczach! - wolam, ale to nieboskie stworzenie ma sklonnosci do maniactwa.
Ale jesli mi ten flash do kuwety wsunie, to tez dostanie czym innym po oczach!
U nas zimno, nie wychodze, bo i po co. Marysia wykloca sie przez tlf z fachowcami o moj wybieg na balkonie. Podobno nie wiedza, jak to sie robi to cudo, a marysienska swym brakiem sztuki konwersacji wcale pewnie ich do tego tez nie mobilizuje...
Drzemie na szafie, i mysle o tobie, xiaze...Marysiu, prosze cie dziecko, juz nie szalej z tymi fotkami, bo to sie zle dla ciebie skonczy, mrrrau
