» Pt kwi 01, 2016 16:28
Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show
Szczerze zazdroszczę osobom, które mogą poprawić sobie samopoczucie kawą. Ja mogę wypić hektolitry i dalej przysypiam. No, może z przerwami na wycieczkę do toalety, bo jedynym moim narządem, który reaguje na picie kawy, jest pęcherz moczowy. Mój mózg natomiast podsypia, jak na tureckim kazaniu. I czuję się, jakby mnie ktoś zjadł i wypluł... Spać mi się chce. Dzisiejszy dzień najchętniej bym przespała w pozycji embrionalnej. Hibernacja wiosenna się zbliża. A tu tyle sprzątania! Przy takim spadku energii, nie mam woli czynu. Zrobiłam obiad i koniec aktywności. Game over. Potrzebuję włączyć sobie jeden z licznych filmów, które kiedyś kupiłam z zamiarem obejrzenia, wziąć szydełko i dłubać serwetki. Takie działanie oczyszcza umysł i uszczęśliwia. Zwłaszcza, że Florcia mnie cały czas tropi i podąża moim śladem.
Posprzątam jutro. Najwyżej pan od angielskiego obejrzy mój nieporządek i nieco się zakłaczy, jak przyjdzie rano na korepetycje. Trudno. Tak też w życiu bywa, że żeby zarobić, trzeba się ubrudzić.
Muszę uporządkować balkonowy ogródek. Trzeba wyrzucić zeszłoroczne florystyczne zwłoki i w końcu posadzić róże, zanim szanowne kotki je do końca spożyją. Bo one lubią skubać świeże, zielone listeczki. Posieję im owies. Jak dla konia.
Dzisiaj rano marzył mi się koń i własne podwórko i dom na kurzej stopie... Kiedyś mieliśmy dwa konie, ale one słuchały tylko dziadka i mojego brata. Kobiet nie lubiły. Bo to takie szowinistyczne konie były. Szkopuł w tym, że nie mogę wyjechać z Warszawy. Bo jestem niewolnikiem finansowym. I muszę zarobić tyle, żeby stać mnie było co miesiąc na cztery tysiące haraczu. I na utrzymanie potomstwa. Oraz edukację. A nigdzie poza Warszawą tyle nie zarobię. A kredyt mam na trzydzieści lat...
Ale tak prawdę mówiąc, Warszawa też jest fajna. A Białołęka, to zupełnie wieś Warszawa. A do gniazda, obok szkoły, wrócił bocian. I mam przecież moje ukochane koty! Co tam koń? Koń jest za duży i nie da się go wziąć na kolanka.