Tak, Felin, kupię Cocarboxylazę, masz rację!
A dziewczynki Miciem opiekują się tak: Czitka nie wychodzi z domu, nie zbliża się, ale pilnuje patrolowo. Patrzy i jest blisko. Cosia zagląda, ale też z dystansem, aczkolwiek gdy Micio był na Klinikach a ja wracałam z pustym kontenerem, wąchała każdy ślad w ogrodzie, czekała przy furtce, wpatrywała się w ogród sąsiadów, wyraźnie szukała i czekała. Natomiast Balbisia patrzy na Micia ze wstretem, bo go nie lubi

Zaniedbałam przy okazji leczenie stawów Balbini, powinna dwa razy dziennie dostawać ArthroFosCat (genialnie stawia na łapki

), a ja nie miałam czasu w tym zamieszaniu

No to nadrobimy dzisiaj, dostanie 10 tabletek za jednym zamachem
O, Czitusia była uprzejma właśnie nawarczeć na Micia, że zajął jej koszyk pod kominkiem, ale śmiesznie, najgorsze wyrazy powtarzała po kilka razy, ale nie waliła łapką, wie, że Mić rekonwalescent. Leży sobie w ciepełku i odpoczywa.
Kolację podamy później, nie wiem, czy w ogóle jeszcze coś zje dzisiaj. Niech śpi ile wlezie. On nie jest dwa dni bez jedzenia, nie je od wtorku wieczora
Ale żeby nie czuł się samotny, to ja z nim, poleciało mi trzy kilo przez cztery dni, dieta cud!
Dobrze, nie chwalmy dnia przed wieczorem. Tak całkiem odetchnę za kilka dni, jest dobrze, idzie ku dobremu, ale co przeszedł to jego, organizm słabiutki.
Idę dogłaskać.

Luzik przy kominku w koszyku Czitki
