Sami i ja. Złe wieści.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 01, 2013 20:36 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

trzeba sie nawzajem stawiac do pionu, hihi
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Czw maja 02, 2013 13:49 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

Arian pisze:jeszcze szybkie pytanie - czy zamiast olejem, można zatkanego kota potraktować masłem? Bo wiecie - olej jest wstrętny i trzeba go wypluwać z pyszczka wszędzie, ble ble. A masło z kolei... masło jest PYSZNE, prawie jak omlet z dżemorem, masło można na przykład wyżreć dużej z kanapki, jak się na chwilę odwróci, om nom nom, masło.

W sumie, porównywalnie tłuste, więc może też zadziała?


a wymieszaj parafinę (każdy inny olej/masło nie ma sensu, bo jest trawione) z sosem z puszki z sardynkami? :mrgreen:
bardzo wątpię, żeby tego nie wypiła ;)

Arian pisze:Obawiam się, że wpadanie w panikę, bo mojemu kotku coś dolega będzie moim znakiem rozpoznawczym... W razie czego mówcie mi, że świruję i żebym się uspokoiła, dzięki, rastanja, chyba mi to potrzebne :)


mój Antymon czasem się załatwia raz na 3 dni, dopiero jak nie robi dłużej, to można się przejąć.


Tak, przesadzasz :P

a propos łapki - poobserwuj czy jej się bolesność nie zwiększa gdy pogoda jest "zimna, deszczowa". Może to coś na kształt reumatyzmu, albo odnawiającego się dawnego urazu?
No i pewnie niestety trzeba by z tą łapką pójść na kontrolę. Tylko polecam nie wizytę nocną w całodobowej :P Wyjdzie taniej :twisted:
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 02, 2013 14:46 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

Dobrze wiedzieć, że przesadzam ;) Ale siku też raz na 3 dni???

Łapkę obserwuję, wydaje mi się, że dzisiaj jest lepiej - już bardziej staje na niej. Na razie nie chcę iść do weta, bo to znowu wymaga wciskania kota w transporter, a to może łapkę bardziej uszczerbnąć :/ Przypuszczam, że tylko stłukła - na wierzchu nic nie widać, opuchnięta nie jest... Sami niestety jest żywym zaprzeczeniem tego kociego wdzięku, jak próbuje wskoczyć wyżej niż mi na kolana, to spada... zresztą, moje kolana też czasem bywają za wysoko. Więc mogła się uderzyć po prostu.

Na razie wygląda na to, że wszystko, co Sami powinna zjeść, najlepiej mieszać z pastą odkłaczającą, bo to jest najsmaczniejsze :) Mam tylko nadzieję, że pasty nie da się przedawkować.

Dzisiaj przeżyłam wielki niepokój w ogóle. Zostawiłam kicię w stanie nienajlepszym - zaczęła dzień od schowania się w kanapie, potem nie chciała jeść, miała odruchy wymiotne... Ale nie rzygała, więc z pewnym lękiem ją zostawiłam, bo jednak musiałam iść do pracy. Wróciłam i zastałam kota w dokładnie tym samym miejscu, pod tym samym kocykiem. Przerażenie lekkie mię ogarnęło i zaczęłam od sprawdzania, czy żyje.
Żyje. W dodatku wstrząchnęła miskę Bozity, oczywiście, jak ją dostała pod nosek, przecież nie będzie chodzić do kuchni, jak ją łapka boli, nie? Tak sobie myślę, że kot, który zjada miskę karmy, nie może być bardzo chory.
Ale coś jej na pewno w tym brzuchu się dzieje, bo z paszczy podśmierduje. Zęby weci patrzyli, więc raczej ze środka. Mam nadzieję, że jak się odkłaczy, to minie...

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw maja 02, 2013 15:08 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

Jak ja "przesadzałam" przy pierwszym dziecku, trafnie doradzali mi drugie ;) ...ale chyba Ty już przerabiałaś temat drugiego "dziecka" o ile pamiętam?

Ja osobiście bardziej niż z qpalami, martwiłabym się tym siusianiem. Kicia może mieć kamienie, które w konsekwencji podrażniają pęcherz. Warto byłoby zrobić zwykłe badanie moczu o ile nie robiłaś...
Ratując jednego zwierzaka nie zmienimy świata, ale zmieni się świat tego jednego zwierzaka... a w naszym przypadku trzech... :)
Obrazek Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=149299

ZABEZPIECZENIA OKIEN I BALKONÓW WARSZAWA I OKOLICE - POLECAM SERDECZNIE !!!
http://balkondlakota.cba.pl/

.AnnMarie.

 
Posty: 203
Od: Nie wrz 23, 2012 21:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 02, 2013 15:52 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

Arian pisze:Dobrze wiedzieć, że przesadzam ;) Ale siku też raz na 3 dni???

Nie, sikać powinna przynajmniej 2 razy dziennie, najlepiej częściej.

Nie sika poza kuwetę tak, że nie widzisz gdzie?
Zjadła dużo mokrego pokarmu i nie przerobiła na mocz? - jeśli tak, to nie fajnie. To jest akurat powód do alarmowania przychodni :| Kot nie może nie sikać - jak trzyma mocz w sobie z jakiegoś powodu, to zaczyna się podtruwać.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 03, 2013 10:20 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

No właśnie sika dużo, ale rzadko. Raz na dobę. Kupiłam fontannę, mieszam jej wodę do jedzenia, mam nadzieję, że to pomoże. Jak nie, to będę łapać sik do badania, tylko nie ma sensu teraz, bo laby tak jakby słabo działają w święta i sik się przeterminuje :/

Ale poza tym, jest już znacznie lepiej, Sami wczoraj wieczorem już biegała (mi po głowie...), je jak smok, mruczy, łapka nie boli, zdrowa kicia :)

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt maja 03, 2013 11:41 Re: Sami i ja. Jak nie urok to sraczka...

Arian pisze:No właśnie sika dużo, ale rzadko. Raz na dobę.

dobrze, że chociaż tyle ;)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 06, 2013 11:12 Re: Sami i ja. Chyba mamy reumatyzm

Plan na najbliższe kilka dni - wymalować na ścianie mądrą maksymę NIE PANIKUJ.

Była u nas ciocia Monika, obejrzała kotka, orzekła, że wygląda świetnie, kazała nie panikować ;) Arian dzwoniła do weta - bo kotku się łapka trzęsie i czkawkę ma, a poza tym sik raz na dobę i... Wet, nie uwierzycie, kazał nie panikować ;)

To nie panikujemy. Idziemy we wtorek na badania krwi, na wszelki wypadek, a także zanabyć żwirek do łapania moczu - wet stwierdził, że nie ma sensu pobierać z pęcherza, on zbada taki ze żwirku. No dobrze.

Tylko łapki bolą :( Przy czym bolą zauważalnie bardziej, odkąd balkon mamy non stop otwarty, niechybnie to wilgoć, bo i kaloryfery (nareszcie!) przestały grzać. Może jakieś stare urazy się odzywają, bo Sami tak dziwnie tę łapkę podwija, jakby ją miała kiedyś złamaną. Mam nadzieję, że ciepło i sucho pomoże i nie będzie trzeba kici faszerować lekami przeciwbólowymi.

A najlepszy do siedzenia jest arianowy fotel komputerowy. Arian może na nim akurat siedzieć. Albo nie. Ale niech jej się nie wydaje, że to jeszcze jej fotel, bo Sami już go zajęła! A jak Arian musi wstawać i łazić po domu, to niech się nie dziwi, że potem nie ma gdzie usiąść, nie? :twisted:

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon maja 06, 2013 11:55 Re: Sami i ja. Chyba mamy reumatyzm

Czkawkę koty też miewają ;) Jak i ludzie :P

Ale z tą łapką to idź do jakiegoś dobrego weta, niech osądzi czy to na pewno tylko stary uraz, czy może coś tam się dzieje.
Gdzie chodzisz z Sami?
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 06, 2013 12:06 Re: Sami i ja. Chyba mamy reumatyzm

Arian, kotecka wysłać do spa i od razu łapeczka przestanie boleć :mrgreen:
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Pon maja 06, 2013 12:28 Re: Sami i ja. Chyba mamy reumatyzm

Jutro idziemy na Różaną, jeszcze nie oceniłam, czy to dobre miejsce, ale najważniejsze, że bardzo blisko - idziemy sobie piechotą, nie ma stresu w autobusie i milionów na taksówkę. Ale rtg tam nie mają, więc na rtg będę musiała z łapeczkami pojechać gdzieś indziej, może na Gagarina, ale to dopiero po wypłacie, bo liczą sobie za to :/

Swoją drogą, chyba kupię kici szelki, może będzie łatwiej, bo już mi słabo na myśl o wojnie przy transporterku...

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon maja 06, 2013 19:52 Re: Sami i ja. Chyba mamy reumatyzm

Na RTG polecam Maxi-wet (M.Stokłosy), bo tylko tam zawsze lekarz zrobi dobre zdjęcie. W innych lecznicach (nie wiem jak na Gagarina) czasem jest lekarz który umie robić zdjęcia, a czasem jest taki który robi zdjęcia na których nic nie widać - wtedy płacisz za zdjęcie które i tak trzeba powtórzyć gdzie indziej ;)

Tylko tam najlepiej ze skierowaniem od lekarza (na kartce z podpisem lekarza powinno być napisane czego to ma być RTG i ile zdjęć w ilu pozycjach).

Z szelek może się zerwać jeśli się czymś wystraszy - przejeżdżający motor, pies. Lepiej nie.
Spróbuj ją wkładać do transportera tyłem, najlepiej zasłaniając jej głowę i możliwe szybko - aby zanim zauważy, że planujesz ją tam wsadzić. była już w środku.


edit: może spojrzysz przy okazji, czy ta kicia się gdzieś nie pojawia w okolicy, jeśli będziesz niedaleko?
http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =1&theater
Nadal szukam mojej zagubionej Kitki WARSZAWA MOKOTÓW
Ma chore nerki, codziennie potrzebuje kroplówek.

03.05.2013 wracałyśmy od weterynarza, wyskoczyła z torby (była wpięta szelkami, nie mam pojęcia jak się z nich wywineła, to trwało sekundy) i pobiegła w kierunku ogródków działkowych "Kalina", przy Al. Niepodłegłości 49 (Metro Wierzbno, RÓG AL. NIEPODLEGŁOSCI I WORONICZA).

Ktokolwiek widział, ktokolwiek ją zauważy PROSZĘ O KONTAKT 604 645 422

Jest drobna, niecałe 4 kg, szarobura, pręgowana, ciemna pręga na kręgosłupie, mała "rysia kitka" na prawym uchu, lekko wygolona przednia prawa łapka (po pobieraniu krwi)


Jest wysterylizowana, jest kotem domowym od 5ciu lat, niewychodzącym, nie zna Mokotowa, przed moją adopcją tułała się po Pradze.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 07, 2013 19:38 Re: Sami i ja. Mamy świerzba, za to nie mamy już pieniążków

Jutro będę jechała na Woronicza, to się rozejrzę, rozglądałam się, ale moja okolica to ciut dalej niestety :(

Przed chwilą wróciłyśmy z Sami od lekarza. Były dymy. Najpierw oczywiście kontenerek, pierwsza wojna. Obie byłyśmy mokre, a ja czułam się jak ss gestapo. Masakra.
Doniosłam kicię do lecznicy na Różanej, gdzie mi powiedziano, że na badania krwi już za późno 8O
Szkoda, że nie wspomnieli o tym wczoraj, jak się umawiałam przez telefon, taki szczegół. No ale uznałam, że skoro już wepchnęłam Sami w ten transporter, to muszę tę krew zbadać, tym bardziej, że biedna cały dzień nie jadła. Powiedzieli mi przy tym, że moczu z pęcherza nie pobiorą, bo cewnikowanie bez sensu i mam zebrać w jakiś specjalny żwirek i przynieść. No spoko, tylko Sami sika o 23ciej, jak bym im te siki o 8 rano następnego dnia przyniosła, to by z nich może wyczytali wynik najbliższych wyborów, ale na pewno nie co kotu dolega.
To się zabrałyśmy, do metra i pojechałyśmy do Elwetu na Niepodległości. A tam:
Lekarz zajrzał do uch i znalazł świerzbowca. (Na Różanej dwa tygodnie wcześniej też lekarz zaglądał, ale świerzbowca nie znalazł. Co prawda, też i go nie szukał, bo jak się okazuje, to się robi pod mikroskopem.) Pobrał krew. Pobrał mocz strzykawką z pęcherza. Widać da się bez cewnikowania. Dał lekarstwo do kropienia na kark. Dał lekarstwo do kropienia do ucha. (3 tygodnie. będzie dym.) Po pierwsze wyniki kazał dzwonić jutro, po posiew za kilka dni. I tylko mam złe przeczucie, że Arian już w tym miesiącu jeść nie będzie, bo pękły nam 3 stówki, a to dopiero badania :roll: Ja się okaże, że trzeba płacić za leczenie, to zacznę żreć szczaw z nasypu, srsly.

Za to niesłusznie się obawiałam, że Sami mnie za te wszystkie tortury znienawidzi i spędzi najbliższe trzy dni w kanapie, bo tylko weszłyśmy do domu, kotek zjadł i wlazł na swoje stałe miejsce - u Arian na kolanach. Btw, lekarz kazał wyrzucić koci kocyk - bo jaja świerzbowca likwiduje się ponoć napalmem, pralka nie wystarczy. Czy to znaczy, że Arian powinna wyrzucić wszystkie swoje dżinsy, które były, jakby nie patrzeć, głównym legowiskiem kotka?

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto maja 07, 2013 20:08 Re: Sami i ja. Świerzbowca mamy.

Nie chodź do Elwetu, proszę. To nie jest dobra lecznica. czasem zwierzęta umierają w "niewyjaśnionych okolicznościach" jeśli je się nie daj Boże zostawi chociaż na jedną noc "bo lekarz kazał", a przy tym zdzierają kasę aż miło, za nic - za badania, które nie mają sensu.
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 07, 2013 20:13 Re: Sami i ja. Świerzbowca mamy.

A ja znowu mam dobre wspomnienia z Elwetem - bardzo walczyli o nerkową kotekę koleżanki, przeżyła pół roku więcej, niż mogła - bo było bardzo źle, a oni ją wyciągnęli z tego.
Może zależy od lekarza..?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 51 gości