MEGUŚ i reszta ferajny ;) Po 2,3,5 latach...foto-ost. str.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 23, 2011 11:02 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

:ok: :ok: :ok:
Obrazek

renatab

 
Posty: 4157
Od: Pt paź 08, 2010 19:58
Lokalizacja: Warszawa / Wola

Post » Nie sty 23, 2011 11:22 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

mocno mocno :ok: :ok: :ok: :ok: !
ObrazekObrazekObrazek
Kotu jest wszystko jedno co o nim myślisz. Jakiego władcę kuwety i okolic interesuje co myślą o nim poddani?

caldien

 
Posty: 3864
Od: Nie gru 12, 2010 17:19
Lokalizacja: Katowice/Tychy

Post » Nie sty 23, 2011 17:52 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

niki napisz coś,jak Megusia się czuje :(
:ok: :ok: :ok:
Obrazek

renatab

 
Posty: 4157
Od: Pt paź 08, 2010 19:58
Lokalizacja: Warszawa / Wola

Post » Nie sty 23, 2011 17:59 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Cały dzień bez netu,tą wiadomość próbuję wysłać już chyba z 10 raz:(
Jak nie będę odpisywała tzn,że problem nadal jest,bo net pojawia się na chwilę i znika.Dzwoniłam do operatora,mają u siebie jakiś problem.


No więc mieli testy w dwóch klinikach czynnych w niedzielę.
Pojechałam najpierw do tej troszkę lepszej,osoba która tam była długo szukała choć najpierw zadzwoniłam,a szukała chyba z 15 minut,bo były gdzieś schowane w inne pudełko.
Po czym okazało się,że oba testy są po terminie.Chyba sami nie wiedzieli,że takie mają,a ja zrobienia takiego testu ryzykować nie chciałam (cena 90zł),ale jak się okazało najgorsze było dopiero przede mną.
Z sercem na ręku pojechałam do drugiego weta dr.M.
Zapłaciłam 80 zł 8O i test nie wyszedł :!: Osoba która test wykonywała powiedziała,że po prostu nie wyszedł i...że to się zdarza :!: Prawda to?

Ja się załamałam...Jak mógł nie wyjść?
Kreska wyszła w polu T,czyli test i wynik jest nie ważny,bo kompletnie nic nie powiedział.Wet nie umiał wytłumaczyć dlaczego tak się stało.

Nazwa Quick coś tam-tyle zdążyłam przyuważyć,a skojarzenie z ciążowym,dlatego zapamiętałam.

80zł poszło do śmieci dosłownie.


Teraz nie wiem co robić-czy jutro powtarzać test?Jest sens?Czy czekać tylko na tą krew?Nawet jakbym chciała u nich powtórzyć to nie mieli,bo został tylko ten jeden.
Masakra jakaś z tymi testami.

Test ma mieć na pewno dr.Pękala,ale ten na kał lub wymiociny.
Pewnie i tak zrobię,ale spotkał się ktoś z takim wynikiem czy to tylko mój pech lub nieumiejętność osoby,która go wykonała?Czy można zepsuć taki test?
Kiedyś z ciążówką zdarzyło mi się dwa razy-kreska w polu T,ale ciążówka kosztuje 10 zł,a ten 80 zł więc to zasadnicza różnica :(

Na dodatek po oględzinach kota stwierdzono,iż to pewnie zatrucie pokarmowe.Tłumaczyłam co i jak,ale bez skutku,bo przecież wet wie lepiej jak czuje się mój kot.Doszło do małej wymiany zdań i w końcu do mojego poglądu na temat podejścia co niektórych do zwierząt.
Wet problemu nie widział...ba... wręcz mnie wyśmiał :evil:
Wkur%^&* się,podziękowałam za taką wizytę i wyszłam,bo takie gadanie i wygniatanie kota na pewno jej nie posłużył. Agresor mi się włączył,więc wolałam opuścić gabinet.

No i jak ta głupia pi.a straciłam 80zł,kot nic nie zyskał po za stresem i czekamy do jutra,bo nie ma co zrobić :placz:
Duże miasto i co z tego?
Nigdzie nie ma już testów,jedyna nadzieja w Pękali,bo ma jutro mieć na 100%

Ale to pewnie moja wina,bo ja pechowa zawsze byłam i przyciągałam od zawsze same nieszczęścia :cry:
Zawsze się coś dzieje jak się weekend zaczyna-standard jakiś się z tego robi :evil:

Jechaliśmy już do domu,a ja ryczałam i pytałam sama siebie dlaczego mam takiego pecha?
Całe to moje życie...przez to cierpi zwierzak...przez mojego pecha...bo ja tak miałam zawsze...
Winię siebie,bo kogoś trzeba,a zwierzak nic nie winny :(

......


Meguś póki co odpukać nie pogorszyło się jej od wczoraj.Nie wymiotowała niczym dzisiaj...dzięki Bogu,żadnej piany,więc to już jakaś poprawa.
Teraz siedzi z kroplówką w transporterze,bo inaczej się nie da,choć słaba to ucieka bidulka,a nie chcę jej stresować siedzeniem na siłę na kolanach.
W transporterze siedzi spokojnie, w zasadzie przysypia cały czas.
Kroplóweczka leci powolutku,kropla,4 sekundy,kropla .Podaję ok.30-40 ml i robię trochę przerwy.Taki tępy mam ten regulator kroplówki,że masakra,a mam wprawę przy kroplówkach,bo leżąc w szpitalu zawsze sama sobie regulowałam i ściągałam kroplówki-trochę tego było.Starałam się jak najdelikatniej go przesuwać,ale tak tępego nie widziałam długo .
Dwa razy musiałam jej przepłukać żyłki,bo się coś niedrożne robiły,ale ogólnie ładnie leci.
Rozmawiałam z wetem przez telefon i poradził mi ją nakarmić odrobiną Conva w wersji płynnej,bo jelita nie mogą przestać pracować i póki jest na kroplówce trzeba spróbować choć odrobinę.
Skoro ją leczy to się podstosuję,bo na razie nie wymiotuje i jest cień szansy.
Póki co dałam jej ok.5ml godzinę temu i pawika nie ma na razie.
Za jakąś godzinę podam następne 5ml i tak jeszcze ze dwa razy w odstępach czasowych.
Z resztą potrzebuję kał lub wymiociny do jutrzejszego testu,a skądś to muszę wziąć,bo tylko taki test tam będzie.

Wet ma nadzieję,że nawet jeśli to pp to,że szczepionka podana w grudniu trochę załagodzi cały stan i ,że nie będzie to tak groźne w skutkach.Wiem,że to tylko nadzieje,ale ja też się ich trzymam.
Nie ważne co niech się znajdzie,żebyśmy wiedzieli jak leczyć i co leczymy ?

Zrobiłam jej wczoraj fotkę,bo jej pozycja w której śpi cały czas nie co mnie martwi
Obrazek

Nie mogłam podejść na tyle by uchwycić jak trzyma tylne łapki,bo bałam się że zmieni pozycję i nic nie uchwycę.Główka wisząca,ona smutna-serce pęka.Niestety zdjęcie i tak nie oddaje całego widoku.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Godz.17:15
Dzięki Bogu na chwilę obecną stan jest stabilny i nic się nie pogarsza,a to już wiele!
Za chwilę kolejna porcyjka Conva.
Cały czas kroplówki plus zastrzyki.
Okazało się,że wet włączył jeszcze jakiś lek do kroplówki,ale że wczoraj przez zamieszanie (gdy odbierałam kotkę on operował psa) nie dostałam wydruku więc nie wiem co i przez to też nie mogłam podać parametrów moczu, a książeczka została w gabinecie.Mówił nazwę-nie zapamiętałam :oops: nie mam głowy do tego wybaczcie i to mój pierwszy taki przypadek więc nie wszystko rejestruję.Zapewnił,że jeśli to pp to lek powinien zadziałać-wierzę,że wie co robi.
Póki co jemu ufam,bo uratował mi sunię i Megusię gdy ją znalazłam,więc...oby.
Muszę się dokształcić w kwestii leków,choć nie chciałabym mieć gdzie wykorzystywać ponownie tej wiedzy :(
Trzymajcie mocno kciuki,by dała radę do jutra.
Musi być dobrze...
Ostatnio edytowano Wto lut 15, 2011 20:10 przez niki2117, łącznie edytowano 1 raz

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Nie sty 23, 2011 18:11 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

niki dobrze,że z Megusią nie gorzej.Trochę się uspokoiłam,ale tylko trochę.
Jeśli test nie wyszedł to nie powinnaś za niego płacić.Ja płaciłam 57zł w jednej z najdroższych klinik w Wawie.
Obrazek

renatab

 
Posty: 4157
Od: Pt paź 08, 2010 19:58
Lokalizacja: Warszawa / Wola

Post » Nie sty 23, 2011 18:19 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

no,a u nas ceny jak z kosmosu.Jak zadzwoniłam najpierw do tych klinik i usłyszałam ceny 9można zadzwonić i sprawdzić oczywiście) to mi się nogi ugięły.
ale zdecydowałam się zrobić.
Wiem,że może nie powinnam płacić,albo zapłacić część i miedzy innymi o to rozpętała się awantura,bo wet stwierdził,że on test wykonał,a że nie wyszedł to inna sprawa.
zasugerował się tym,czy jak mi nie wyjdzie test ciążowy to czy pójdę go odnieść do apteki i będę żądała zwrotu gotówki?Trochę w tym racji,a z drugiej strony nie potrafiłabym wyjść na siłę byle nie zapłacić,no bo jak...usługę jakby nie patrzeć wykonał,a czy wina jego czy testu to nie udowodnię tego :(
Dobiło mnie tylko,że powiedział,że już się to zdarzyło,więc może jakaś felerna seria,bo przeszukałam neta i to są chińskie testy.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Nie sty 23, 2011 18:22 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Z wyniku badania krwi będzie wiadomo.Jutro wyniki?
Obrazek

renatab

 
Posty: 4157
Od: Pt paź 08, 2010 19:58
Lokalizacja: Warszawa / Wola

Post » Nie sty 23, 2011 18:29 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Tak w południe ma je odbierać asystentka doktora.Więc około 13 idę z Megusią do kliniki na kroplówkę.Doktor jest od 15 więc w razie czego gdyby krew była ok będę rozmawiała o tej laparotomii.
Boże niech się w końcu coś wyjaśni,głęboko wierzę na wieści od poniedziałki,co by nie było,byle je pomóc.
I naprawdę bardzo się cieszę,że chociaż nie wymiotuje na razie,bo to strasznie wiele.Jutro się dowiem co jej dał do kroplówki to wpiszę,bo może się komuś przydać.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Nie sty 23, 2011 18:32 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

jak dobrze, że Meguś się w miarę ustabilizowała!

byle do jutra... trzymam mooocno kciuki cały czas :ok:
ObrazekObrazekObrazek
Kotu jest wszystko jedno co o nim myślisz. Jakiego władcę kuwety i okolic interesuje co myślą o nim poddani?

caldien

 
Posty: 3864
Od: Nie gru 12, 2010 17:19
Lokalizacja: Katowice/Tychy

Post » Nie sty 23, 2011 18:36 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

niki odpoczywaj teraz,ja też zostawiam na razie kompa bo od rana przy nim warowałam czekając na wiadomości od Ciebie.
Będę o Was cały czas mysleć :1luvu:
Obrazek

renatab

 
Posty: 4157
Od: Pt paź 08, 2010 19:58
Lokalizacja: Warszawa / Wola

Post » Nie sty 23, 2011 18:38 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Pocieszające to fakt i mam nadzieję,że choć do jutra się nic nie zmieni.
Ale jeśli wyniki wyjdą ok to czeka nas szukanie,jeśli nie ok to czeka nas poważne leczenie.
Jakby nie było mój stres sięgnął zenitu...ale mam nadzieję i do jutra już niewiele godzin pozostało w związku z czym dosłownie odliczam godziny.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Nie sty 23, 2011 18:38 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Niki, cały czas do was zaglądam. Za każdym razem mam serce w gardle. Dobrze, że Megi stabilna. Będę jutro bardzo intensywnie i ciepło o Was myśleć.
Jutro zrobię przelew.

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 23, 2011 18:41 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Dziękujemy renatko za ciepłe myśli,dziękujemy wszystkim za myśli i wsparcie.

Teraz najważniejsze,by nie pogorszyło się do jutra,nawet jeśli jest w stanie "nieużywalności",że się tak wyrażę.Byle nie było gorzej,a jutrzejszy dzień przyniesie już na pewno jakieś wieści.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

Post » Nie sty 23, 2011 18:42 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Niki dopiero jestem nie miałam neta przez weekend :(
mam nadzieję,że Megi odzyska zdrówko - cały czas myślami jestem z Wami
Obrazek

SASZEŃKO NA ZAWSZE BĘDZIESZ W NASZYCH SERCACH [*]

Edytka1984

 
Posty: 13550
Od: Czw cze 17, 2010 19:13
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 23, 2011 19:02 Re: MEGUŚ --CHORA :( Podejrzenie PP-czekamy na wyniki :(Pomocy!

Witaj edytko.miło,że zaglądasz.
ja też mam nadzieję,że megusia odzyska w końcu siły i będziemy wiedzieli co jej jest i jak to leczyć.chyba na niczym mi tak nigdy nie zależało jak na prawidłowej diagnozie,bo wiem ile sie nacierpiałam zanim mnie zdiagnozowali,choćby przy ostatnim pooperacyjnym zapaleniu kości i stawów.
A ta bidulka nie może nic powiedzieć,sama nie może chodzić po lekarzach i szukać,skazana jest na to czy ja zauważę problem.
Na szczęście zauważyłam i modlę się by nie było za późno,ale jak można przeczytać dziś nie wymiotowała,więc szanse jakieś zawsze są i tym żyję w chwili obecnej.

Od dwóch dni nie jem,od trzech prawie nie śpię,ale kto się zajmie kotką jak nie ja?
To mój mały cud,który sam mnie znalazł i już jej więcej nie zawiodę.
Wczoraj miałam strasznie ciężki dzień psychicznie i oskarżałam się o to,że ją zawiodłam.
Ona mi zaufała,a teraz cierpi...przykre to.
Po prostu mam do siebie jakiś żal,że mogłam może coś zrobić by jej nie narazić na "to coś",że może czegoś nie dopilnowałam.
Nie piszcie proszę,że to nie moja wina,bo obecnie winię siebie i nie umiem jeszcze spojrzeć na to z innej perspektywy :(
Wybaczcie musiałam z siebie wyrzucić,ale winię się za całokształt.


P.s.A Zuziczek ma zapalenie uszka lewego,dostaje zastrzyki podczas których pogryzła wczoraj najpierw asystentkę,a potem tŻ-ta i dziś znów TŻ-ta.Jutro do kontroli po weekendzie wredota kochana moja.

niki2117

 
Posty: 1858
Od: Sob paź 09, 2010 1:54

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: luty-1, Marmotka, Paula05 i 152 gości