Weekend z egzaminami przetrwałam, jeszcze tylko taki jeden za dwa tygodnie i spokój...

Jak ja się cieszę, że mamy dwa kotki. Cały dzień nas nie ma, jeden kotek by się zatęsknił na śmierć.
Choć wczoraj poczyniłam pewne obserwacje, które nico uspokoiły moje sumienie. Siedziałam w domu, bo się uczyłam do egzaminu wieczornego i mogłam sobie poobserwować co te moje kituny robią cały dzień - no i zobaczyłam - dwie chrapiące kulki

łaskawie któraś od czasu do czasu zamruczała głaskana...

tak więc troszkę się uspokoiłam, bo wstały hrabianki dopiero jak chłopaki wrócili po 18

nic dziwnego, że potem harcują po nocy, że chałupa się trzęsie!
Naja pozostaje miziakiem, choć rzadziej już tego potrzebuje, jak się wytulą, wyliżą z Frotką potem wybawią - ja jestem na dokładkę, alebo lepiej na deser

ale i taka rola mi pasuje, bo przynajmniej Naja nie siedzi mi 22 godziny na dobę na kolanach

choć to było niesamowicie super, to jednak czasem do wc przydałoby sie pójść

lub np. zrobić obiad głodnemu i zirytowanemu TŻtowi

nie wspomnę o synku...
Naja szczególnie nad ranem

przychodzi się miziać - połaskocze wąsami, zrobi baranka kilka razy tak bym na pewno się obudziła i powali sie na bok - inaczej tego sie nie da opisać

- zaczyna tak głośno mruczeć i gruchać, że nikt nie miał by serca jej zostawić bez niczego

to jest opracowana strategia!

i niestety działa... pól przytomna drapię, głaszczę i po cichu przemawiam do kota... nie jednokrotnie przed 4 rano - jakby się TŻ obudził wiem co bym usłyszała jakby się przekręcał na drugi bok
wariatka!Najka jak jest bardzo stęskniona, to tak mocno się przytula jakby chciała się wtopić w człowieka! Daje buziaki, ugniata, ssie bluzkę... szał

a jak na chwilę przestanie się ją głaskać, to się patrzy z wyrzutem i baranki robi na leżąco, wygina się jak tylko może, lub łapką bo buzi smyra - mówiąc całą sobą - HEJ! JA TU JESTEM, NA CO CZEKASZ?!
Frotka coraz częściej przychodzi na miziaki. Chyba w końcu doceniła nasze starania i stwierdziła, że to głaskanie wcale takie złe nie jest. A może to taka kocia norma, z tym że przy Naji to ona straszna panna nietykalska
Naja ma u nas raj - jest sporo much z okolicznych pól
(wow jest się czym chwalić!) 
no i w związku z tym jest na co polować!

ale ten maluch jest szybki! już zapomniałam - u rodziców starsze kotki to już bardziej ospałe i na prawdę trzeba się wykazać by łaskawie cztery litery ruszyły - a tu istny pędziwiatr!

Najfajniej jest jak poluje przez szybę chyba nie zdając sobie sprawy, ze ta mucha ma ją gdzieś

- mamy spore okno w salonie i muchy niestety obsiadują sobie moje śliczne okienko

natomiast kocie gusta są odmienne i to jest najfajniejsze w tym pokoju - pomijając fotel z kocem polarowym i miski z żarciem!
Niestety Frotka nie przestała nam zostawiać niespodzianek. Przez ostatnie dwa dni upodobała sobie kołdry

na naszą sika, a na Szymka dziś zostawiła qpala
Wczoraj wieczorem weszłam do sypialni i zobaczyłam jak pięknie nasz maluszek zakopuje "coś" na naszej kołdrze - taaa bo zakopywać to ona potrafi!!! i baaaardzo lubi. Nawet po Najce zakopuje

bo pannie Naji czasem się zapomni - a może ona po prostu ma od tego ludzi?
Frotka tak dokładnie zakopuje w kuwecie (często na sucho

), że niejednokrotnie przy kuwecie jest góra piasku wysypana... na początku myślałam, że TŻ nie trafił dosypując piach

ale szybko się zorientowałam, ze jednak nie...
pewnie mnie za to zabije jak przeczyta
Kilka fotek na szybko
Przytulanki




nie ma to jak dobra leżanka... przynajmniej od ziemi nie ciągnie...




co to?
hmmm... poczekaj sprawdzę czy żyje... 
co tam dają?... nie wiem, ale może coś spadnie?
czas na manicure
Młody znów zostawił coś na talerzu... a jak nikt nie patrzy...
POZDRAWIAMY!