Czarne chmury nad Niki zawisły chyba

Od nocy z piątku na sobotę Niki co jakiś czas wymiotuje i robi rzadszą kupkę

W brzuszku strasznie się jej przelewa. Wczoraj rano zjadła ze 30 g karmy mokrej (papki) z Lamisilem, potem trochę piła i później już nic nie chciała. Późnym popołudnie kupka. A w nocy zwymiotowała i znów była rzadka kupka. Dziś rano mlasnęła ze 3 razy nowej mokrej (nie wiem czy coś zjadła), trochę piła wody i po 3 godz. znów kupka. A jak wróciłam z kościoła ok. 14-tej zastałam ją skuloną w przedpokoju: znów zrobiła, a w 3 miejscach w mieszkaniu zwymiotowała

Wet w sobotę, po nocy kazała obserwować, bo myślałyśmy, że to chwilowe po zjedzonym kurczaku w piątek (już było tak wcześniej po serduszkach drobiowych i wołowym), ale wczoraj popołudniu nasiliło się, mimo że już nie jadła. Dzisiaj wetka kazała zabrać jedzenie i dawać tylko picie i patrzeć, czy po piciu też są problemy. Na razie Niki nie pije, więc jest spokój, ale w brzuszku dalej się przelewa.
Kupki nie są wodniste, całe szczęście. Nastrój raczej dobry, bawiła się ze mną wczoraj wieczorem, dziś rano, teraz i chętna też na pieszczoty, ale też dużo spała wciągu dnia. W nocy nie przychodziła do mnie do pokoju, a gdy zaglądałam do niej, to częściej była skulona na parapecie, niż leżała na fotelu. Chyba mało spała.
Jutro miała dostać szczepionkę na grzyba, ale pewnie teraz nie dostanie

A miejsce łysiny jakieś dziwne jest, coś się tam robi na skórze. I te nieszczęsne uszy... albo nawrót świerzbowca, albo grzyb poszedł wgłąb

Będą wymazy. We wtorek spróbuję złapać mocz (dziś nie mam pojemnika).