Cieszę się przeogromnie, że oboje przetrwaliście noc bez problemów.
Wychowasz go, wyrośnie na pięknego kocura!
Będzie najbardziej miziastym kociakiem na świecie!
Z góry przepraszam, ze wkleiłam tu swoje zdjęcia, ale popatrz, jakie były maleńkie, a na jakie fajne wyrosły!!!


to Griszka w wieku paru tygodni

a to Gosza
obaj w tym czasie wyglądały strasznie


a tak wyglądały miesiąc przed odejściem do swoich domkow. Griszeńka to ten z pełną maską
Już przy porodzie widziałam, że coś jest nie tak

Ona rodziła i nie miala zamiaru zajmować się nimi. Zostawila małe i poszła karmić Fimkę i Filimona które jeszcze były w domu, a te ochoczo z tego skorzystały. Nie pomagalo przytrzymywanie jej na siłę. Warczała, i mówiła że to nie jej. Wstawalam co 1,5 godziny na karmienie, przewijanie i masowanie brzuszków. Małe spały w przeniosce, bałam się zabrać je do łóżka coby nie zadusić! W przeniosce miały termofor i kocyki. Waga urodzeniowa Goszki 54 gramyi był łysy jak pisklątko w gniazdku. Lekarze nie dawali im szans na przeżycie. Dopiero jak trafiłam do Pani Ewy Pacalowskiej nabrałam nadziei. W tym czasie zaniedbalam i dom i siebie. Robilam tylko to co było konieczne. To najdroższe koty jakie miałam! Długo były z nami . Oddałam je do nowych domkow w wieku 5 miesięcy. Było trudno. Ale nie żałuję
Przekleiłam to ze swojego wątku, aby nie trzeba było szukać!