Zaraz jadę, będę czekać, aż będzie doktorka wolna, są poumawiani pacjenci.
Tak, musi być jakiś sposób, musi być jakiś sposób, żeby Cosia nie cierpiała, żeby funkcjonowała bez bólu i głodu. Na nic innego się nie zgodzę. Potężne ryzyko każdego kroku. Niestety może takiego sposobu nie ma

. Cosia nie je, wyniki fatalne, nawet nie chcę wklejać, bez sensu. Miałam trzy koty nerkowe, dwa z nich, Mić i Obiś na dożylnych kroplówkach do ostatnich dni, na kroplówkach, które nic nie dawały, nie mogę sobie wybaczyć, że zgotowałam im po prostu piekło. Cosi tego nie zrobię

Pomyślimy. Cosia w ogrodzie, jeszcze nie ma upału, muszę zdązyć wrócić przed.
Kciuki aby nikt nie popełnił błędu.