» Śro gru 11, 2019 21:03
Re: Lilo i Nala cz.3 Bo za długo było dobrze.
W końcu mam czas...
O 2:30 Lilo zaczął się kręcić po pościeli. Myślałam, że standardowo zegarek się zepsuł i kot chce jeść. Przeganiałam więc koteczka żeby dał spać. O 2:45 wyskakiwaliśmy z łóżka bo Lilo pawiował. Koc z rzygiem sprzątnięty wracamy do łóżka a tam w 4 miejscach podsikane z krwią. Poszłam sprawdzić kuwetę a tam nie ma jak skorzystać. Cała kuweta w rozwolnieniu. Włosy na głowie stanęły dęba. Zmieniłam poszewkę i poszłam sprzątać kocią toaletę. W tym czasie Lilo po raz kolejny załatwił się na pościel. Znów zmiana i eksmisja z sypialni. Kołdra do wymiany. Tą posikaną zawiozę do pralni. Jak już skończyłam nocne sprzątanie to dałam mu leki. Kot był rozpalony. Uszy żywy ogień. Oczywiście się poryczałam, bo to już nie przelewki. Rano po 8 znów dostał leki. Ok. 13 już ładnie zrobił siusiu. Rano jak wstałam gorączki też już nie miał. Po telefonie do setki ustaliłyśmy, że mam już mu nie dawać furaginy skoro po niej wymiotuje ( zapomniałam napisać że po podaniu leków znów zwymiotował). U weta Lilo dostał lek przeciwzapalny i rozkurczowy oraz na 7 dni antybiotyk w tabletkach. Szkoda tylko, że znów nie chce jeść. ༎ຶ‿༎ຶ