Scena z dziś rano...Tysia przynosi pistolet na wodę, prawie pusty...strzela, woda tryska na Otisa, Otis zmyka pod nasze łóżko... Zuzia krzyczy na Tysię: i co zrobiłaś!!!On jest chory,a ty go wodą polewasz? - Na co chory - krzyczy Tysia..Jak to, nie wiesz, znowu zrobił siusiu w kuchni...- Ojć, biedny Otisek, już nie będę. - Mamo, Tyśka polała Otisa wodą po głowie i do tego zimną!!!
Piszę to, żeby oddać atmosferę naszego domu. Kot się zlał na podłogę, godzinę po odkryciu tego faktu byłam po: złapaniu moczu (niepotrzebnie - wylałam), rozmowie z wetką i dostawie karmy leczniczej przez moją siostrę...wszyscy Otiskowi współczują...tak, a w innym domu kot dostałby kapciem...chyba rzeczywiście Otis dobrze trafił...no i teraz to jestem pewna, że został wyrzucony za sikanie właśnie...bo jeśli to nawraca mimo leczenia, to ktoś po prostu miał już dość

Otis właśnie pakuje się na monitor i beczy do wszystkich cioteczek...
