Do drapania najlepsze to są drzwi, takie jakie kiedyś był w setkach polskich, a przynajmniej warszawskich mieszkań, brązowe w środku z taką watą. Cudownie się w nie wbija pazurkami mrrr

niestety, czy raczej na szczęście dla wizualnych doznań u mnie już ich nie ma.
Nad drapnikiem też się zastanawiałam, ale jak kiedyś taki miałam to mój kot mam wrażenie, że uznał, że jestem jakaś dziwna.
Właśnie i mam jeszcze jedno pytanie, bo ja jak pisałam miałam strasznie pochorowanego kota, a że Kwasek mój cudny (ojej jak to miło napisać!) ma obniżoną odporność to wolałabym żeby nawet ze wspomnieniami po zarazkach nie miał kontaktu, generalnie większości rzeczy się pozbyliśmy, ale czy takie kocie zarazki mogą jakoś dłużej (do roku?) być w mieszkaniu? Wiem, że to naiwne pytanie ale naprawdę bardzo, bardzo się przejmuje, zwłaszcze, że widzę ile serduszek zabiło mocniej dla Quaziego.
reddie, coś Ty Quasi to szczęściarzem nie jest, ale zakończyło się poprostu dla niego 7 lat nieszczęść i teraz czeka go 21 szczęśćia

A że i jego to ja większym szczęściarzem jestem, bo będę mu go troszkę podbierać, ale że szczeście mnoży się jak się je dzieli to będziemy wielce szczęśliwą bandą
