U nas nic ciekawego właściwie.
Koty tradycyjnie mnie musztrują, ale z coraz gorszym skutkiem. Zwłaszcza ostatnio się zdziwiły, bo przechodziłam taką grypę (grypa aktualnie w stadium "przechodzonym"), że ledwo zwracałam na nie uwagę. Musiały się zadowolić chrupkami, a koty zewnętrzne przez 2 dni w ogóle mnie na oczy nie widziały...
Nie przeszkadzało to tylko Zajączkowi zwanemu teoretycznie Pisanką, który i tak nic nie je, a poza tym zawsze mnie zdybie, gdzie bym się nie znajdowała, co bym nie robiła i jak bym przed nim nie uciekała
Przysiądę na chwilę – Zajączek już na moich kolanach. Ba, próbuje je zająć nawet wtedy, gdy stoję. Położę się – Zajączek hyc na mnie. I nie odstąpi ani na chwilę. Nieszkodzi, że się zsuwa z kolan – trzeba się zaprzeć i tkwić. Nieszkodzi, że się wiercę w łóżku, postękuję, smarkam i kaszlę – przeczeka się... Chciałam go wziąć fortelem – zajęłam niewygodną dla mnie pozycję boczną i myślałam, żem wolna. Ale nie z Zajączkiem te numery! Wdrapał się na mój bok i zadowolony rozciągnął jak długi

A potem, pewnie chcąc mi pokazać, że podobne sztuczki nie robią na nim wrażenia, wdrapał się na moje ramię (ja cały czas leżąca na boku) i umościł na jego szczycie!

Ratunku.
Poza tym Zajączek ciągle niewykastrowany – i nie wiem, czy będzie. Nie wiem, co z nim w ogóle będzie....
Nie tylko nie jest młody, jak mi się na początku wydawało, ale nie jest też zdrowy. Mimo dwukrotnego odrobaczenia, dalej nic mu nie smakuje (ale ciągle molestuje mnie o jedzenie), sierść mu odstaje łuskowato.
I coś go boli przy dotyku, choć nie wiem dokładnie gdzie. Odkryłam to, gdy zaczął na dobre ładować mi się na kolana w pokoju. Ilekroć chcę wstać i chwytam go, żeby zdjąć – ból. Teraz mniej, bo robię to już superostrożnie, ale coś jest nie tak z tylną częścią ciała – raz mi się wydaje, że to brzuch, raz że grzbiet. “Na moje oko” to mogą być nerki.
Więc... odechciewa mi się nie tylko siadać, ale w ogóle wszystkiego. Bo jeszcze nie napisałam, że Zajączka oprócz moich kolan i interesuje jeszcze jedna rzecz – okno... Najwyraźniej był wychodzący. Bardzo chciałby na słoneczko. A ja wkrótce to okno będę musiała zacząć otwierać... Na razie mam na nim zabezpiecznie własnej roboty, z którym zresztą Zajączek już raz sobie poradził (udało mu się usunąć młotek, który jest istotnym elementem tegoż zabezpiecznia

).
Podsumowując – Zajączek jest starą, chudą, burą kotką, wymagającą badań, kastracji i pewnie leczenia, domagającą się bez przerwy jedzenia, którego nie je, oraz kolankowania, miłości i wychodzenia.
Czy można zwrócić świąteczny prezent? I gdzie go zwrócić? Otworzyć okno?
Z newsów – moja Nutka od dziś ma gwałtowny nawrót kataru, a dokładniej zapalenia zatok.
---