Kiedyś mówiło się "życie is brutal end full of zasadzkas". Bardzo to prawdziwe. Zasadzki są obopólne, albo nawet trójpólne o ile można tak powiedzieć. Okazuje się, że wszyscy na siebie czyhamy, a każdemu z nas grozi śmierć, kalectwo albo tylko zwykły dyskomfort.
Grand Prix w kategorii zasadzka zdobywa oczywiście Piorun
A wygląda na takiego? A skąd!


Oczy, uszy, członki wszelkie trzeba mieć dookoła głowy. Nie ma kotka, a przed każdą czynnością rozglądamy się uważnie, no nie ma, uff, bezpiecznie.
Nie. Nagle spada jak kolczasty pocisk. A to na ciotkę Nemisię, a to na głowę człowieka, a to wskoczy na nogę ale nie wskoczy tylko wczepi się i wdrapuje. Nie wiem dlaczego tak jest, ale do żywego mam zdartą skórę na lewej ręce i prawej nodze. Justyn odwrotnie. Z tego wniosek, że Piorunek jest najwyraźniej symetrystą
A wszystko to ten słodziak


Wiem w końcu skąd mam, uczciwszy uszy albo oczy, strupy na tyłku
Wczoraj Piorunek dostał mi się pod kołdrę, rozczuliłam się i naiwnie pomyślałam - maleńki, przytuli się i będzie spał. Jednak nie po przytulanki on tam wlazł, pazurki sobie ostrzył. Dramatyzmu sytuacji dodawała obecność Nodiego. Mały kotłował się pod kołdrą, a Nodi na niego skakał na kołdrze, mały mu odpowiadał spod. Świetna była zabawa, wyprosiłam więc chłopaków, dalszym strupom mówimy stanowcze nie!
Dzisiaj, po kolejnym śniadanku towarzystwo się pospało
Zrobiłam zdjęcie, tak, ja też tam jestem, z boku, mam mnóstwo miejsca - jakieś 30 cm


I tak wesoło upływa nam czas, tzn głównie bawi się Piorunek

Widzicie posążek Hadesa? Trójząb osłoniety pudełkiem, żeby się nie nadział, łańcuszki od lampy przyklejone, żeby prąd nie kopnął...

Teraz dla osób o silnych nerwach. Zdjęcie fajne, ale zawsze przy selfie Justyn zrobi taką minę, że

Dużo radości wniósł w nasze życie też żywiołowy potwór. No i starszaki się rozruszały.
Chciałam starszaki odchudzić lekko, ale teraz to beznadziejne bo mały pożera bez opamiętania, kilka razy dziennie to i one chcą.
Szczęśliwie mały w ogóle nie wie co to takiego sucha karma, a uczyć nie będziemy
Test na giardie ujemny, badanie parazytologiczne nie wykazało nic. Odetchnęłam? A skąd. Nienormalna jestem, jakaś matka wariatka, albo nawet madka. Bo teraz kombinuję czy to było właściwe badanie, a może nie, może niewiarygodne, no "trzymajta" mnie w pięciu.
Kupki takie bardziej japońskie "setakie". Nie, nie biegunka, ale raz ładne i uformowane, a za chwilę takie papkowate. No to włączam wyobraźnię niestety i myślę. Może myślenie wcale nie jest żadną przyszłością?

teraz najedzony śpi słodko, zbiera siły na noc
