Uff, no nie ukrywam, że jak zobaczyłam go tak chwiejącego się, to aż serce zabolało - naprawdę. Nie miałam styczności nigdy ze zwierzakiem po kastracji, niby czytałam troszkę, ale to jednak nie to samo, prawda?. Jedzonko Marcel dostanie jutro rano, wetka powiedziała aby tak zrobić. Kanapę mamy na szczęście niską, pościeliłam Marcelkowy kocyk na niej i on tam śpi. Gdy M. poszedł do łóżka, to zeskoczył i powędrował powolutku do łóżka naszego, na miziaki - tak jak co wieczór, po głaskaniu wrócił na swój kocyk i dalej słodko śpi. Co do zachowania Tosi, to mam nadzieję, że to jej szybko minie, przecież oni się tak lubią mocno, ona za nim tak szaleje przecież, dlatego jej dzisiejsze zachowanie było dla mnie zaskoczeniem, naprawdę
A mój M. jak zobaczył chwiejącego się na łapkach Marcelka, to powiedział tak "Co ta Pani twoja ci zrobiła Marcelku kochany"

Marcel to pupilek mojego M. - na początku ( właściwie, to przez dłuższy czas ) Marcel uważał mnie za swoją panią, do mnie na miziaki przychodził, wskakiwał tylko na moje kolana i to mnie tylko ugniatał, ale niedawno coś się zmieniło, Marcel częściej przychodzi do mojego M. na głaski, czeka aż Pan będzie szedł do łóżka i wskakuje, mruczy i ugniata - taka zamiana ról. Dlatego gdy Marcel do mnie przyjdzie i mruczy, chce bym go głaskała, to buzia mi się śmieje, cieszy mnie to wtedy bardzo mocno
