Byłam u mojego Pana Doktora. Wziął mnie na ręce, głaskał i głaskał, zrobili mi laser z jedną panią, a potem Pan Doktor zrobił zastrzyk.
Ale to nic, bo przecież mnie trzymał na rękach
Trochę pisnęłam dwa razy, a Pan Doktor powiedział "nie martw się, jest tu twoja pani". Duża się pokazała, bo tamta pani ją zasłoniła i już nie piszczałam.
FasolkaMożliwe, że istnieję troszkę pozytywnie na obrzeżach świadomości Fasolki, skoro mnie nie widziała i zaczęła piszczeć
Lepsze to, niż nic. Tak się pocieszam, jak umiem
Przyszła też Pani Doktor, która powiedziała: "o, pan profesor był przez weekend u fryzjera". W ostatniej chwili powstrzymałam się przed komentarzem: "przed randką z Fasolką każdy by się starał". Ale musiałam się ugryźć w język
Byli też w przychodni państwo z bardzo chorym pieskiem, przyjechali spoza Wrocławia już przed szóstą rano i czekali, bo powiedzieli, że przeczytali na stronie uczelni informację o dyżurze całodobowym. Bardzo było mi ich żal, aż musiałam oczywiście sprawdzić, co jest na stronie. Nie ma takiej informacji, nie wiem, gdzie to przeczytali. Dyżur 9-22, wyraźnie napisane.