czarny kociak, Koszalin - akcja ĆMA

Witam się cieplutko :1luvu:

zaznaczę, bo zgłosił się do mnie pan , który szuka do wzięcia czarnego jak smoła kociaka ...czekam narazie na jego odzew

Animalon, nie jest jeszcze przesądzone czy Mała Czarna szuka domu... ale w razie czego Nelka ma też czarnuszka

. Mamy na Pomorzu Miesiąc Czarnych Kotów :wink:

O! Opiekaną makrelę z octu to Albercik rąbał na tempa. Myślałem, że on taki jeden jest oryginał. Rąbał też ser feta, zielone oliwki i kapary. I coś tam jeszcze, co do greckiej sałatki wrzuciłem, pomidory suszone chyba. Wszystko w oliwie z ziołami. Połowę kolacji mi zeżarł. Dziwne rzeczy jadają moje koty. Spaghetti też. I żółty ser. I rybki z puszki. I rybki bez puszki. I biały serek - waniliowy. Pomylone są te stwory.

Nie wiem czy napisać co koty będą jadły jutro... Naprawdę dobrego Barfika zrobiłam, aż sama miałam smaka (niekoniecznie na surowo :wink:

). Carmen zje na pewno, a jak Ofelia będzie marudziła, to następnym razem dostanie najbardziej badziewne mięcho kurczacze :twisted:

.
Kurczę, we wtorek będę się widziała z moim tatą. On jeszcze Carmen nie widział i nie zobaczy na razie, bo będzie w Koszalinie tylko do południa. Nie zajdzie do domu, tylko do mojej pracy. Cały czas myślę, jak go łagodnie przekonać, że zostawienie Carmen to dobry pomysł...

MB&Ofelia pisze:Animalon, nie jest jeszcze przesądzone czy Mała Czarna szuka domu... ale w razie czego Nelka ma też czarnuszka . Mamy na Pomorzu Miesiąc Czarnych Kotów

... jak pan się odezwie to was skontaktuje i sobie pogadacie o czarnuszkach i czarnulkach... niektórzy mają ostrą fazę na koty , ale tylko czarne. Ja właśnie wczoraj swojego Stasia - czarny jak noc - zostawiłam w DS , który zadeklarował się ,że Staś będzie miał u Nich jak Rajuuuu ... miód na moje uszy .... cokolwiek to znaczy

Ale i tak miejsca sobie nie mogę znaleść ... oki , to tyle OT :ok:

Dzień rozpoczął się bardzo wcześnie w nocy (bo rankiem absolutnie tej pory nazwać nie można) kocim treningiem szybkościowym. Jogging na całego. Chyba jednak pójdę do sąsiadów z kawą i bombonierą, sama kawa może nie wystarczyć. Później było śniadanko (które Carmen zjadła, a Ofelia powąchała), jeszcze trochę mojej drzemki, po czym drugie śniadanko kotów (zjedzone już przez obie) i pierwsze śniadanko moje. Później - toaleta ogona Małej Czarnej, dokonana przez Ofelię. Książniczka złapała w łapcięta chydu, mysi czarny ogonek i go wylizała. Carmen jakoś nie doceniła pomocy w toalecie - jak się zorientowała że jest wylizywana, to szybko wymajtnęła ogonek z łap Ofelii.

Oj! To masz podobnie jak ja. Jeszcze się do trzeciego kocurro nie przyznałem. Ale co tam, przemyślałem to - miałem dużo czasu. Jestem duży, trochę stary a Maruda jest tak urokliwy i niekłopotliwy - wszyscy się w nim zakochują od wejścia - cóż, on tak ma. Będzie dobrze. :ok:

U Ciebie też.

Może wskaż tacie korzyści ( absolutnie niezbędne) dla zrowia rezydenki nr. 1 - no przecież na dłuższa metę taka histeria u Ofelki ( i brak spontanicznego ruchu) na zdrowie by nie wyszła...a wtedy przecież i Twoje zdrowie było by w zagrożeniu...

Spróbuję metody, że przy Małej Ofelia zmieniła się na lepsze, lepiej je, lepiej siusia, bawi się z Carmen więc mam więcej czasu dla siebie, a koszty niewiele większe, bo Mała je to samo co Ofelia i jeszcze zjada resztki po niej. Plus obietnica, że żaden więcej kot się w moim domu nie pojawi ani na chwilę (i niestety tak pewnie będzie, bo pojawienie się trzeciego kota mogłoby zburzyć dosyć dobre relacje między-kotkowe.

Fado [*] 27.02.2019 r., Rysiek [*] 15.10.2023 r.

MB&Ofelia pisze:Spróbuję metody, że przy Małej Ofelia zmieniła się na lepsze, lepiej je, lepiej siusia, bawi się z Carmen więc mam więcej czasu dla siebie, a koszty niewiele większe, bo Mała je to samo co Ofelia i jeszcze zjada resztki po niej. Plus obietnica, że żaden więcej kot się w moim domu nie pojawi ani na chwilę (i niestety tak pewnie będzie, bo pojawienie się trzeciego kota mogłoby zburzyć dosyć dobre relacje między-kotkowe.

Mam wrażenie, że Ofelia powolutku zaczyna nabierać wyczucia w zębozapasach. Co prawda Carmen jeszcze czasami kwiknie podczas przyduszania, ale ponieważ potrafi Ofelii oddać opazurzoną łapcią, to Ofelka uczy się na ile może sobie pozwolić. Staram się nie ingerować (naprawdę się staram :wink:

ale czasami klaskam lub rzucam piłeczką, jak Mała za mocno kwiczy).
U nas siesta. Carmen śpi na fotelu i chyba coś jej się śni. Ofelia jeszcze łazi, ale bez przekonania i chyba zaraz też gdzieś popusia. Ja się obżarłam spaghetti i nie chce mi się ruszać.

...Plus obietnica, że żaden więcej kot się w moim domu nie pojawi ani na chwilę...
Ależ tak. Naturalnie. To już wszyscy wiemy. :wink:

W razie bójki spróbuj jeszcze jadowicie zasyczeć. Na moje kocury działa to jak wiadro wody. Natychmiast przerywają łapoczyny i mykają każdy w swój kąt. Potem tylko widać zdumione wytrzeszcze i łypania. "Kurczę, co to było!? Piorun z nieba!?"

Ofelia olewa wszelkie moje syczenia, warczenia itp. No bo co Książniczkę obchodzą jakieś dziwne dźwięki wydawane przez personel? Personel jest od sprzątania kuwety, napełniania misek i grzania w nocy kociej dupinki, a nie od syczenia!
Koty coś straciły apetyt (chwilowo, zapewne). Obiad skubnęły (obie), chwilę się pogoniły i już. Carmen szykuje się do drzemki, a Ofelia marudzi.
A ja szukam w domu, w piwnicy i na balkonie doniczki na zakupioną palmę i niestety, właściwej doniczki nie mam. Nie podoba mi się to.

Palma? Oj źle mi się kojarzy. Całkiem źle. No ale to Twoja palma i Koty też... :wink:

U mnie palmie może grozić:
- obgryzienie (ale przezornie posadziłam dwie zielistki, które są smaczniejsze)
- rozkopanie (w celu rozkopania, a nie toaletowym - ale Ofelia już z tego szczęśliwie wyrosła, a Carmen chyba się w doniczce nie urodziła)
- zrzucenie podczas kociego joggingu (hmmm, właśnie zastanawiam się nad wygodną i bezpieczną miejscówką dla palmy).
Będzie dobrze! Jak tylko uda mi się skombinować jakąś doniczkę...

czarny kociak, Koszalin - akcja ĆMA

Kto przegląda forum